„Czy jest coś gorszego
niżeli śmierć? Życie, jeśli pragniesz umrzeć.”
5 lat później
Ze
łzami w oczach znów zgniatałam ten cholerny świstek papieru, który był ostatnią
pamiątką po nim. Mimo, że w naszych relacjach wiele się zdarzyło, tak bardzo go
potrzebowałam. A on jak gdyby nigdy nic odszedł. Tak nagle. Niespodziewanie. Z
dnia na dzień. W ułamku sekundy. Dlaczego? Po raz kolejny odwinęłam mocno
poturbowaną kartkę i przeczytałam jej treść:
Moja Kochana Jessi!
Kochana, moja –
mogę już tak napisać, bo wiem że się nie obrazisz. Kiedy to będziesz czytała ja
będę patrzył na Ciebie z góry. Widzisz, życie funduje nam wszystkim milion
różnych przeżyć. Ja dziękuję za to, iż było dane mi Cię poznać. Nie obwiniaj
się za to co zrobiłem, ale zrozum nie mogłem inaczej. Chodziłem do specjalisty,
jak widać na marne. To wszystko było silniejsze ode mnie. Uczucie mnie
zżerało. Gdy widziałem Ciebie
szczęśliwą. Nie myśl o mnie źle. Ja naprawdę pragnąłem Twojego szczęścia z całego
serca, lecz myśl że to nie ja je Ci dawałem mnie zabijała. Będąc świadkiem na
Waszym ślubie było mi cholernie źle. Widząc Was całujących, przytulających się.
To było ponad moje siły. Może powinienem się odizolować? Nie! Nie chciałem
tego. Zawsze chciałem być blisko Ciebie
i pamiętaj zawsze będę. W
najlepszych chwilach, czy tych najgorszych.
Zawsze traktowałaś mnie jak przyjaciela, a ja pragnąłem czegoś
więcej. Jeszcze raz proszę Cię nie bądź
na mnie zła i pomyśl czasem o mnie, kiedy mnie już nie
będzie, a jedyną pamiątką po mnie będzie ta kartka oraz kilkanaście wspomnieć.
Również te, które nie powinny się w ogóle wydarzyć, bo nigdy nie zasłużyłaś na
nie. Kocham Cię, kochałem i zawszę będę
kochać.
Gregor
Niewidzialna
furtka nagle się otworzyła, a łzy zaczęły spływać szybciej niż zawsze. Nie
powstrzymywałam ich. Tak cholernie było mi źle.
Znów wróciły wspomnienia z tamtego dnia, gdy zadzwonił Morgi i oznajmił,
że jego już nie ma, podciął sobie żyły i odszedł. Przeze mnie. Myślałam, iż
poradził sobie z tym uczuciem, a jednak ono go zabijało. Miłość potrafi być
piękna, ale potrafi też nas kompletnie zniszczyć.
Miałam
obok siebie Sebastiana, od niedawna męża. To on dawał mi największe wsparcie,
pocieszał, chociaż jemu też było trudno. Stracił bliską osobę, przyjaciela.
Oboje byliśmy w trudnej sytuacji, ale nie mogliśmy się poddać, musieliśmy
stawić czoła przeciwnością losu. Bo życie jest ciężkie. Stawia przed nami różne
wyzwania. I tylko od nas zależy jak sobie z nimi poradzimy.
„Dlaczego to wszytko musi
być takie trudne?!
...Bo nie nazywałoby się "Życie".”
...Bo nie nazywałoby się "Życie".”
-------------------------------------------------------------
Hej!
"To już jest koniec" - cytując słowa piosenki. Postanowiłam w dość brutalny sposób zakończyć ten blog.
Dziękuję Wam z całego serca za aktywność, że byłyście ze mną, komentowałyście historię Jess i spółki.
Zżyłam się z tym opowiadaniem i będzie szkoda go opuścić, ale coś się kończy, coś zaczyna.
Więc jeśli nie macie mnie dość to zapraszam na kolejnego bloga, na którym pojawił się już prolog. Mam nadzieję, że dalej będziecie ze mną.
Do zobaczenia już tam!
Buziaki Kochane i jeszcze raz dziękuję <3
NOWY BLOG --> http://zaufajmyodnowa.blogspot.com/