piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział XXI



24 grudnia, czyli najpiękniejszy dzień roku według mnie. Wigilia. Spędzenie czasu z całą, najbliższą rodziną. Świąteczna atmosfera, unoszące się po całym domu zapachy przepysznych potraw. Wreszcie choinka, którą od dziecka kochałam ubierać. Zawsze istniał ten sam system. Najpierw światełka, bombki, łańcuchy i na końcu czubek, w postaci złotej gwiazdy. Od rana moja komórka nie przestawała dawać o sobie znać. Nieustannie przychodziły SMS-y z życzeniami: Polacy, Austriacy, pojedyncze osoby z innych państw.  Również znajomi, z którymi ostatnimi czasy się nie kontaktowałam. Moją szczególną uwagę przykuła wiadomość od Gregora.

Od Gregor do ja:
Jessi z okazji tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia chciałbym Ci życzyć wszystkiego dobrego. Pewnie życzenia złożę Ci jeszcze podczas TCS. Będę oryginalny, nie napiszę żadnego wierszyka. Po prostu mam nadzieję, że spędzisz bardzo miło Święta, a nadchodzący rok ułoży się po Twojej myśli.

Ten SMS był taki naturalny, prawdziwy, wydawało mi się, że pisał go impulsywnie, to o czym  w tej chwili naprawdę myślał. Chyba się starzeję – zaczynają mnie wzruszać banały.

Kiedy zjawiła się cała rodzina, która miała przybyć czułam pewną pustkę, związaną z brakiem Sebastiana. Popołudniowy telefon, życzenia – żadne z nich nie zastąpiły braku jego obecności. Umówiliśmy się, że za dwa dni, przyjedzie po mnie i razem pojedziemy na pierwszy  konkurs Turnieju. Przekazałam trenerowi, iż będzie się miał kto mną zająć, będę w bezpiecznych rękach i nic złego mi się nie stanie.
---------------------------------
Następnego dnia po odbyciu wizyty w kościele, wspólnego siedzeniu przy stole musiałam zacząć się pakować. Jutro miał przyjechać Seb. Już jutro! Bardzo się niecierpliwiłam.

Siedziałam z rodzicami i bratem przy kominku, oglądaliśmy jakiś film, który swoją drogą był bardzo śmieszny. Ok. 17 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mama, jak to gospodyni domu pognała zobaczyć kto to. Ja nigdy się do tego nie rwałam, z czystego lenistwa. Po chwili usłyszeliśmy krzyk:
- Jess!!
- Coo?
- Przyjdź razem z tatą. Jakiś pan się chyba zgubił. – zdziwiłam się, jaki pan? Zgubił? W Święta?
Ojciec zerwał się z fotela i razem ze mną pognał do holu. Tym panem był Sebastian! Od razu, gdy mnie zobaczył uśmiech zagościł na jego twarzy, zupełnie jak na mojej.
- Czego młodzieńcze szukasz? – odezwał się tata. Wkroczyłam do akcji. Przybliżyłam się koło chłopaka.
- Mamo, tato. To jest mój chłopak, Sebastian. – rodzicom zrobiło się głupio, przesłali mu przepraszający uśmiech.
- Przepraszamy pana za tak nietaktowne zachowanie. – zaczęła rodzicielka.
- Tak, moja żona ma rację. Miło pana poznać. – przetłumaczyłam mu po cichu słowa rodziców, w odpowiedzi Seb lekko się uśmiechnął. – Nie odpowie nic pan? – zdziwił się ojciec.
- Oj Marcin, może chłopak się krępuje, dajmy mu spokój. – musiało to wyglądać komicznie. Zdezorientowane małżeństwo przyglądające się chłopakowi , które czeka na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony, a on tylko uśmiecha się i kiwa głową. Prawie płakałam ze śmiechu.- Dlaczego się śmiejesz córeczko?
-  Przecież Sebastian was nie rozumie. On jest Niemcem. Halo tu ziemia. – zaczęłam machać ręką.
- To jak my się dogadamy? – powiedzieli niemal równocześnie.
- Będę waszym tłumaczem. Chodźcie już z tego przedpokoju, za paręnaście minut do was dołączymy.
Gdy zostałam już sama z Sebastianem z uwagą spojrzałam w jego oczy, w których były jakieś dziwne iskierki.
- Idź po swoją torbę, czy coś do samochodu i chodź do pokoju.
- Nie będę przeszkadzał. Wynajmę jakiś pokój.
- Nie denerwuj mnie! Marsz do samochodu. – roześmiany chłopak posłusznie wykonał moje polecenia. Potem skierowaliśmy się na górę.
- To twój pokój? – zapytał.
- Tak.
- Mam tu spać? Z tobą?
- Łóżko jest duże, zmieścimy się. – puściłam mu oczko.
- Nawet się ze mną nie przywitałaś. – odparł z aktorskim wyrzutem.
- Nie wiedziałam, że przyjedziesz. Zrobiłeś mi dużą niespodziankę. – zarzuciłam ręce na jego ramiona, które oplotłam wokół szyi. Na odpowiedź nie czekałam długo. Poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach.
- Tęskniłaś? – kiwnęłam twierdząco głową.
- A ty?
- Bardzo. Odliczałem tygodnie, dni, godziny, minuty, sekundy.
- Nie przesadzaj, z matmy dobry nigdy nie byłeś. – zaśmiałam się.
- Ale ty jesteś. Psujesz naszą  romantyczną chwilę.
- Obiecuję się poprawić. – nie czekałam na żadne odpowiedzi. Szybko i zachłannie wpiłam się w jego ciepłe wargi. Czekałam na niego. Nie mogliśmy się oderwać. – Seb, musimy zejść na dół. – popatrzyłam na niego.
- Spowiedź przed twoimi rodzicami?
- Może nie będzie tak źle. Chodźmy. – ujęłam jego dłoń i mocno splotłam nasze palce.
Wparowaliśmy niczym huragan do salonu. Mama zaproponowała, że zrobi nam po kubku herbaty. Postanowiłam jej pomóc, zostawiając tym samym Sebastiana z tatą i bratem. Rodzicielka nastawiła wodę, a ja przygotowałam naczynia.
- Jak ci z nim? – usłyszałam po chwili.
- Bardzo dobrze.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa córeczko. – mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Aż tak widać?
- No nie dałabyś rady tego ukryć. – zalała wrzątkiem herbaty, chwyciła dwie. Gestem wskazała mi, żebym zabrała pozostałe. – A i jeszcze jedno.
- Tak? – odwróciłam głowę.
- Masz bardzo dobry gust. – puściła mi oczko.
Poczułam, że moje policzki się zaczerwieniają lecz i tak z podniesionym czołem weszłam do salonu.

Czas ‘rodzinny’ minął nam dość przyjemnie. Zabawiłam się w tłumacza, chociaż mój tata umiał mówić trochę po niemiecku. Trochę – mam na myśli pojedyncze słówka i gestykulację, ale dobre i to. Wybiła 20.30, więc pożegnaliśmy się z rodzicami i poszliśmy do mojego pokoju. Chciałam pobyć z nim sama. Najpierw ja poszłam wziąć kąpiel, a następnie Sebastian. Kiedy on wychodził z łazienki, ja leżałam pod kołdrą, czekałam na niego. Szybko wsunął się koło mnie.
- Aż tak ci zimno? – zapytałam.
- Koło ciebie już nie. – objął mnie ramieniem i delikatnie musnął mój obojczyk. Ja w tym czasie sięgnęłam po pilota.
- Co będziemy oglądać?
- Może posłuchamy? Hmm? – nacisnęłam właściwy guzik i już po chwili usłyszałam jedną z moich ulubionych piosenek.
- Fajnie, że coś rozumiem. Ale melodia całkiem fajna.
- Całkiem? – utopiłam spojrzenie w jego oczach.
- Yhm. – wymruczał, a ja dalej patrzyłam na niego.
- Ciągle czuję Cię, jak całujesz mnie,
Widzę Twoje oczy.
A ja kocham Cię, kiedy tulisz mnie
Mocno tak do siebie.
Zawsze z Tobą być, nie chcę więcej nic,
Budzić się przy Tobie.
Obiecuję Ci, wszystkie moje sny
Są dla Ciebie.
– zaczęłam nucić słowa piosenki.
- Wiesz bardzo mi się to podoba, ale możesz mi przetłumaczyć? – pokręciłam głową.
- Tym razem to ty popsułeś romantyczną chwilę. – zaśmiał się.
- Przepraszam, ja też się poprawię. – podniósł głowę i szybko wtopił się w moje usta. Nie był to zwykły pocałunek. Wyrażał tęsknotę po tylu tygodniach.
------------------------
Następnego dnia nie mogliśmy długo pospać. Z samego rana zebraliśmy się, wzięliśmy ekwipunek i wyruszyliśmy na podbój Turnieju Czterech Skoczni. Chłopaki byli w świetnej formie. Wiedziałam, iż ta impreza będzie nasza!
Po parunastu godzinach dotarliśmy na miejsce. W holu czekała cała ekipa.
- Nasza Jessi!! – rzucili się na mnie Michi i Kraft, kiedy tylko weszłam do środka.
- Jak dzieci, też tęskniłam. – objęłam ich mocno i skierowałam się w stronę trenera.
- Witam pa.. – nie skończyłam dokończyć.
- Z trenerem się nie przywitasz? – mocno mnie objął. – Stęskniłaś się za nami?
- Taaak! Nie widzieliśmy się przecież tydzień. – sarkastyczna Jess zaczynała panować. Dobrze, że nikt tego nie wyczuł. – A wy co czekaliście wszyscy na mnie?
- Jasne! – wykrzyczał Kraft.
- My też niedawno przyjechaliśmy. – odezwał się Gregor. – posłałam mu lekki uśmiech.
- Schlieri matole nie umiesz być grzeczniejszy dla naszej kochanej Jess! – posłał mu złowrogie spojrzenie, które w ułamku sekundy zniknęło,  kiedy popatrzył na mnie. Gregor nagle przygasł i na pewno nie spowodował tego Stefan.
- Który podrywa moją dziewczynę? – wtedy poczułam rękę na mojej tali.
- Nic się nie bój Sebastian, my jej zawsze pilnujemy. – zarzekał się Stefanek,  a ja podniosłam brew do góry.
- Tak kochanie, to prawda. Szczególnie jak się opiją i śpią w loży. – zaczęliśmy się śmiać.
Seba przywitał się ze wszystkimi, a następnie skierowaliśmy się do wyznaczonych pokoi.
Wieczorem dostałam wiadomość:

Od Gregor do ja:
Jess mogę Wam przeszkodzić? Wiesz o co chodzi.

Od ja do Gregor:
Wiem :) Pokój 216.

Po upływie niecałych pięciu minut usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko podniosłam się z łóżka i otworzyłam. Niczego nieświadomy Sebastian spojrzał na przybysza. Powoli wstał, stając naprzeciw Gregora.
- Co ty tutaj robisz? – w jego głosie czuć było nutę złości.
-Przyszedłem cię przeprosić Sebek.
- Nie sądzisz, że lepiej by było gdybyś najpierw przeprosił Jess?
- Już to zrobił. – wtrąciłam. – Dostał ostatnią szansę.
- Ostatnią?
- Tak, Sebastian. – odpowiedziałam szybko.
- Stary, naprawdę cię przepraszam. Nigdy nie powinno do tego dojść, żebym pokłócił się z najlepszym przyjacielem, żebym się do niego nie mógł odezwać, żebym w przeciągu kilku cholernych minut wszystko spieprzył. Przepraszam.
- Dobra, najpierw wyjaśnijmy sobie najważniejszą kwestię.
- Jaką? – Gregor spojrzał na niego z pytajnikami w oczach.
- Nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej dziewczyny, inaczej stracisz też przyjaciela.
- Nigdy więcej. – po tych słowach Sebastian uściskał Gregora, któremu widocznie ulżyło.
Schlieri nie chciał nam przeszkadzać i długo nie siedział z nami. Cieszyłam się, wiedząc szczęście Vettela. Był zadowolony. W końcu odzyskał najlepszego przyjaciela.
---------------
Ku mojemu zaskoczeniu kierowca F1 został z nami do końca Turnieju, który był dla nas fantastyczny! Sama cieszyłam się z powrotu Kamila, któremu poszło bardzo dobrze. A moi bohaterowie zaskoczyli najbardziej! Kto spodziewał się po tych chłopakach takiego wyczynu? Kto obstawiał, że to oni poradzą sobie najlepiej z presją?   W Bischofshofen to właśnie Stefan odbierał trofeum za cały Turniej Czterech Skoczni,  a na drugim miejscu stał Michi, który wygrał po raz pierwszy konkurs Pucharu Świata. Co wtedy czułam? Na pewno dumę. Dumę, że to właśnie moi chłopcy poradzili sobie najlepiej!
-----------------------------------------------
Hej!
Kiedy patrzę na datę ostatniej publikacji i na dzisiejszą jest mi wstyd. Przepraszam Was. Każdą z osobna. Ostatnie tygodnie szkoły jednak nie były tak kolorowe. Liczne poprawy, itp. Dałam radę, przebrnęłam i wracam. Wierzcie, czy nie, ale Wasze blogi zawsze czytam, lecz nie komentuję, ponieważ nie jestem wtedy na laptopie. Teraz po publikacji od razu lecę komentować. Tak, czy siak nadszedł upragniony czas... wakacje! Jak co roku od kilku już lat jadę do Wiednia i bardzo się cieszę, bo kocham ten kraj! A Wy macie już jakieś plany?
Ostatnio narzekałyście, że jest za krótko. Tym razem chyba długość jest w miarę do wytrzymania :)
Także jeszcze raz przepraszam.
Piszcie co sądzicie i do następnego! <3

11 komentarzy:

  1. AAAAAAA <333333333
    Nareszcie xD Seb <333
    Przez cały rozdział moje usta mimowolnie się uśmiechały :D
    Scena z rodzicami Jess i Sebastianem była komiczna xD wyobrażam sobie ich zdezorientowanie :D
    Jak to dobrze, że Greg przeprosił Sebka i wszystko wróciło do normy.
    #TeamVettel #5
    Pozdrowienia, Molly (i Milka)

    PS. W końcu dodałyśmy nowy rozdział na http://jestesbiciemmegoserca.blogspot.com/
    Zapraszamy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło ^^
      Dziękuję za komentarz!
      Oczywiście, zajrzę do Was!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Kochana, już jestem ♥
    Trochę długo kazałaś nam na siebie czekać, ale nic nie szkodzi. W końcu każda z nas wie, co znaczą "ostatnie tygodnie szkoły", kiedy wszystkim nauczycielom nagle przypomina się o sprawdzianach...
    Co do rozdziału, jest świetnie! Naprawdę przyjemnie mi się go czytało, zresztą, jak wszystkie :) Wigilia... ale świątecznie się zrobiło ♥ Spotkanie z rodzicami przebiegło pomyślnie, chociaż nie obyło się bez wpadek, ale najważniejsze, że mama Jess polubiła Sebastiana :) Michi i Stefan! W twoim wykonaniu nie da ich się nie lubić, naprawdę :) No i Schlieri w końcu odzyskał przyjaciela. Taki mały happy-end :)
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapraszam na dziewiątkę :**
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/06/rozdzia-dziewiaty.html

      Usuń
    2. Dziękuję za wyrozumiałość ;)
      Było ciężko, ale już wszystko za nami :)
      Dziękuję ;*
      Całusy ;*
      Również wpadnę!

      Usuń
  3. Super rozdział, przepraszam że dopiero dziś. Postawa Gregora mnie zaskoczyła, ale to dobrze że odzyskał przyjaciela. Sytuacja z rodzicami przee cudowna, humorzasta, fantastycznie. Wszystko idzie w dobrą stronę.
    Buziaki i do next :** / Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przepraszam :/
      Dziękuję, że zajrzałaś!
      Buźki ;*

      Usuń
  4. Hej, hej! ❤
    Gorąco zapraszam na dziesiątą rzeczywistość:
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja Cię serdecznie przepraszam. Jak zawsze jest super! Wszystko wraca do normy. Uwielbiam tą piosenkę! A Sebuś kochany ❤❤ Pisz, pisz dalej/ Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic nie szkodzi.
      Ja właśnie też uwielbiam ;)
      Buziaki ;*

      Usuń