czwartek, 12 marca 2015

Rozdział XIV



Sen wcale nie okazał się przyjemny. Kręciłam się z boku, na bok. Popatrzyłam na zegarek. Wskazywał 03:06 – super. Poszłam do łazienki, przemyłam lekko twarz. Kiedy wróciłam do pokoju usłyszałam głos Gregora:
- Ty też nie możesz spać?
- Jak widać nie.
- Dlaczego odpowiadasz tak oschle?
- Gregor jest 3 w nocy, jeśli myślisz, że o tej porze mam świetny nastrój do rozmów, to się mylisz.
Odwróciłam się w kierunku ściany. Nagle poczułam, że na rogu mojego łóżka ktoś siada. Nieśmiało odwróciłam głowę.
- Dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz Jess?
- Czemu tak sądzisz? Między nami jest rozejm.
- Przecież to widać, że nie traktujesz mnie ok. A ja nie wiem dlaczego. Nawet nie wiesz ile bym dał, gdybyś mogła spojrzeć na mnie w inny sposób. – poczułam jego oddech na ustach. To było tak nagłe, nie wiedziałam co zrobić.
- Gregor przestań. Ja mam kogoś. To znaczy prawie mam. Zresztą nieważne. To moja sprawa.
- Przepraszam. Pewnie ten ktoś nie jest ciebie wart.
- Że co? Idź w tej chwili na swoje łóżko! Nie będziesz mi mówił z kim powinnam się spotykać, a z kim nie. Jesteś taki cwany, bo sam nikogo nie masz? Zajmij się swoim, jakże fantastycznym życiem a mnie zostaw w spokoju!! – wykrzyknęłam. Targało mną bardzo wiele emocji. Byłam wściekła.

To nie była udana noc. Na dodatek pokłóciłam się z Gregorem. Świetnie! Pierwsza noc i od razu awantura. Ale jak on mnie bardzo denerwuje.  Bladym świtem zerwałam się na równe nogi. Postanowiłam pobiegać. Taa przecież ja tego nigdy nie lubiłam robić, ale dotarło do mnie uczucie pustki, a może niewiedzy. Niewiedzy co robić dalej, jak czegoś się cholernie chce to bardzo szybko można to stracić. Kontakt z Gregorem był właśnie jedną z tych rzeczy. Przecież ja nie chciałam się z nim kłócić! To on zaczął. Ubrałam się w spodnie treningowe, bokserkę i wyszłam z pokoju.  Nagle usłyszałam dźwięk mojego imienia.
- Jeeeess, Jeeess!
- Michi? Co ty tu robisz o tej porze?
- Aa idę pobiegać, wiesz zły dzień, zła noc.
- Chyba coś o tym wiem.
- Jess co się dzieje?
- Nieważne. Chodź idziemy biegać.
- To chodźmy.
Lubiłam Michaela. Naprawdę! Razem ze Stefanem tworzyli „parę” idealną. Zgrany team, nie mam co. Po kilkunastu minutach miałam już trochę dosyć.
- Chcesz trochę odpocząć chłopie?
- No mogę, a co? Wymiękasz? – natrafił na mój groźny wzrok
- A jak powiem, że tak, to zrobimy sobie przerwę?
- No chodź już, zlituję się.
- Oo wybawca.
Usiedliśmy na jednej z kilku ławek. Michi spoglądał na mnie. Chyba domyślał się, że coś mnie gryzie.
- Czy ty się oby nie pokłóciłaś z Gregorem?
- A jak tak to co?
- Nie bądź taka niemiła. Nic. Po prostu się zapytałem. Nie chcesz, nie mów.
- Przepraszam. Nie chcę teraz o tym opowiadać, powiem ci kiedy indziej, ok.?
- Nie o to chodzi Jess. Nie zadręczaj się tak bardzo, tylko tyle.
Przytuliłam go, tak nagle, niespodziewanie, sama z siebie. To były bardzo pomocne mi słowa. Po przerwie pobiegliśmy do hotelu. Nie chciałam wchodzić do tego pokoju.  Przyłożyłam kartę i energicznym ruchem otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się. Nikogo nie zauważyłam. Pewnie poszedł na śniadanie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w inne ciuchy, a następnie pognałam na dół. Zaczynało mi lekko burczeć w brzuchu. Na sali widziałam już Polaków, lekko się do nich uśmiechnęłam, poczym podeszłam do Austriaków.
- Cześć. – przywitałam się.
- Hej! – odpowiedzieli chórem, oprócz jednej osoby. Jakoś mnie to nie zdziwiło. Usiadłam na wolnym miejscu obok trenera.
- Jess czy po śniadaniu mogłabyś przyjść do mojego pokoju? Omówilibyśmy pewne kwestie.
- Tak oczywiście.
- No to będę czekać. – odparł, a następnie otarł buzię serwetką, wstał i poszedł.
Chłopcy rozmawiali w najlepsze. Ja jadłam w ciszy, nie byłam w nastroju, nie miałam na nic ochoty. Po skończonym posiłku wstałam, udałam się do wind. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek.
- Thomas?
- Jess spróbujesz dziś zadzwonić do Kai?
- Tak, potem, jak znajdę chwilę czasu, zgoda?
- Dobrze, dobrze. Czy coś się dzieję? Jesteś jakaś taka nieobecna.
- Nie, wszystko jest dobrze. Nie wyspałam się po prostu.
- Powiedzmy, że ci wierzę. No leć już do trenera.
- Idę, idę. Zobaczymy się potem.
Udałam się do winy. Czy wszyscy muszą to zauważać? Czy wszystkich tak bardzo musi obchodzić moje życie? Czy nie mogą patrzeć tylko na siebie? Usłyszałam drzwi otwierającej się windy i udałam się pod właściwy pokój. Co ten Heinz chciał? Zapukałam.
- O jesteś moje dziecko, wejdź!
- Chciał mnie trener widzieć.
- Ach tak, co ja to miałem powiedzieć…. A już wiem!
- Zamieniam się w słuch.
- Otóż jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony z twojej dotychczasowej pracy. Pomimo krótkiego okresu twojego zatrudnienia chłopcy o wiele lepiej radzą sobie z rzeczami, z którymi do tej pory mieli lekkie problemy. Chciałbym cię zapytać, czy nie zechciałabyś spędzić z drużyną Austrii następnego Pucharu Świata?
- I mam teraz odpowiedzieć? –  byłam zaskoczona, ale pozytywnie.
- Yyy nie musisz, no ale eee.. Myślałem, że od razu się zgodzisz.
- Ależ oczywiście! Zgadzam się.
- To fantastycznie. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Chciałbym żebyś wybrała sobie pięciu podopiecznych, z którymi będziesz ciężko pracować. To twój wybór, ja na niego nie wpływam. Dziś po treningu ogłosisz swoją decyzję.  Jutro z samego rana zjawi się drugi fizjoterapeuta, który zacznie ćwiczyć z pozostałymi.
- Mam mu przekazać wszystkie informacje?
- Jakbyś była uprzejma.
- Proszę się nie martwić. Wszystko przekażę… jak on właściwie ma na imię?
- Taa dobre pytanie. Zapomniałem. Ale to nie jest ważne. Jak przyjedzie, dowiemy się wszystkiego. To jak? Masz ponad cztery godziny na przemyślenie decyzji.
- Postaram się dokonać jak najsłuszniejszej.
- Na to liczę. To tyle. Nie chcę cię dłużej zatrzymywać. Do zobaczenia!
- Do potem!
Szłam korytarzem bardo szczęśliwa. Nieprawdopodobnie.  Wyszłam na zewnątrz budynku ochłonąć i przy okazji spełnić prośbę Morgiego. Wyciągnęłam telefon. Nie wiedziałam czy to dalej jej numer.
- Halo?
- Halo Kaja?
- Jess? To ty?
- No ja.
- Jak ja cię dawno nie słyszałam, co robisz, jak żyjesz?
- Och dużo by tu mówić. Powiedz lepiej co u ciebie. Słyszałam, że ostatnio poznałaś pewnego Thomasa.
- No tak, ale… zaraz skąd o tym wiesz?
- Bo właśnie między innymi z tym panem mam zaszczyt pracować.
- Ooo Jess czy ty mogłabyś mi dać jego numer?
- Powiem mu żeby do ciebie zadzwonił po treningu, ok. 17 dobrze?
- Pewnie, dziękuję!
- Ooo chyba Morgi wpadł ci w oko.
- Trochę.
- Trochę?
- Trochę bardzo.
- Oj Kaja, czekaj na telefon, tylko nie zemdlej.
- No wiesz co! – cieszyłam się z jej szczęścia, które słychać było nawet przez telefon.
- Muszę kończyć, to trzymaj się!
- Ty też, pa.
- Pa, buziaki
Szykowała się swatka. Chyba dobrze mi szło. Stanęłam pod oknami pokoju Morgiego i zaczęłam krzyczeć.
- Thoooooooooooomas! Thoooooooomas!
- O Jess co tam ode mnie chciałaś?
- Nie od ciebie przecież.
- Ale mnie wołałaś!
- Ciebie?
- No przecież wołałaś Thomas. – jaki błyskotliwy ten Diethart.
- A no tak, zawołasz Morgiego?
- Czyli to o niego chodzi?
- Tak.
Z dziwną miną, ale poszedł po niego. Nagle zobaczyłam tego, który miał się tam pojawić.
- Co tam Jessi?
- Wyjmuj telefon!
- Po co?
- Wyjmuj!
- No już, już. I co teraz?
- Zapisuj. Podyktowałam mu numer.
- Po co mi to?
- Thomas po treningu, przed 17 masz zadzwonić do Kai. Tylko chłopie nie spieprz tego!
- Dziękuję, jesteś fantastyczna. Zaraz zejdę na dół!
- Nie, spotkamy się na treningu. Pa.

Potem kręciłam się po pokoju, nie zwracałam uwagi na Gregora. Był dla mnie jak powietrze. Fakt, chodził przygnębiony,  jakoś mnie to nie obchodziło, chociaż może, było mi go trochę szkoda, ale tak tylko trochę. Miałam sporo czasu na podjęcie decyzji, lecz wciąż się wahałam. Jednak nie było to takie proste. Czas płynął nieubłaganie, zanim się obejrzałam musiałam się zbierać na jeszcze wspólne ćwiczenia.
Po niespełna dwóch godzinach trener ustawił wszystkich w szereg i zapadła cisza. Wiedziałam, teraz to ja byłam w centrum, ja byłam najważniejsza.
- No Jess czekamy. – rzekł Kuttin, a więc chłopaki wiedzieli co się szykuje. Wzięłam dwa głębsze oddechy.
- A więc wybieram:
*Michaela
*Stefana
*Morgiego
*Drugiego Thomasa
Spojrzałam na Gregora i wiedziałam, że jest mu przykro. I nagle coś pękło. Ta cholerna pewność siebie, ta cholerna duma.
- A ostatnią osobą jest?- trener spojrzał z pytajnikami w oczach.
Popatrzyłam jeszcze raz po wszystkich, czując smutny wzrok Gregora. Zaczęłam niepewnie i wiedziałam, iż ta decyzja będzie mnie dużo kosztować.
- To będzie…………….

-----------------------------------------------------
Cześć! Jak obiecałam tak się stało. Dodaję kolejny rozdział. Bardzo się cieszę, że jest jeszcze kilka osób. Od tej pory będę komentować Wasze blogi :) Do tej pory czytałam każdy rozdział, ale nie pozostawiałam niczego po sobie.. przepraszam. 
No to do kolejnego :)
Buziaki <3 



18 komentarzy:

  1. Hej bardzo się cieszę że znowu jesteś rozdział super;) Czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) I te kłótnie Jess :)
    Pisz dalej koniecznie!
    Pozdrawiam ;*** / Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAA! Nareszcie wróciłaś <333
    Myślałam, że umrę bez tego opowiadania :)
    Ale zrobiłaś niespodziankę przed początkiem sezonu :D
    Boże, Gregor jest wkurzający.. co on się tak uwziął? Dałby spokój. TEAM VETTEL!
    Będzie Seb w następnym? Mam nadzieję, że tak :D
    Pozdrawiam, Molly :)))

    PS. http://i-never-let-you-down.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! ;*
      Będzie, ale potem pojawi się Go wiele więcej :)
      Pozdrawiam <3
      PS. Widziałam, dziś na pewno wpadnę!

      Usuń
  4. Co ten Gregor? I szczęśliwy Morgi super!
    CIESZĘ SIĘ ŻE WRÓCIŁAŚ! Tęskniłam ;)
    Rozdział fantastyczny! / Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo jesteś!
    Ale Jess ma charakter hoho :p
    Cudny rozdział, przecież wiesz.
    Gdzie jest Sebastian?
    Weny i do następnego :* / Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Jess charakterna dziewczyna :D
      Dzięki :*
      Będzie, będzie
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo kiedyś czytałam twoje rozdziały, ale jakoś zostawiałam po sobie śladu... :)
    Jess ma niezły charakterek, ale takie bohaterki są najfajniesze. Schlieri... nie mam do niego słów. "Lekko" mnie irytuje. Ale przynajmniej Morgi jest szczęśliwy :)
    Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziemy musieli czekać tyle czasu, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;*
      Nie, nie będziecie :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. PS. Zapraszam kochana na dwójkę :**
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/03/rozdzia-drugi.html

      Usuń
  7. Wybacz spóźnienie, ale urodziny, impreza i te sprawy zaszły ciutkę za daleko i dlatego zjawiam się dopiero teraz.
    Nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi twojego opowiadania. Gregor nic a nic się nie zmienił. Dalej taki sam specyfik jak wcześniej. Ogarnąć by się mógł troszkę ;)
    Didlu ze swoim ogarnięciem oficjalnie wygrywa ten rozdział. Taki słodki głuptas z niego.
    Co ja więcej mogę... niech twój komputer już się nie buntuje i łaskawie zezwoli ci pisać.
    Całusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało :D
      Nawet nie wiesz jak mi miło :)
      To nie tylko komputer zawinił, ale on głównie. Pozwoli, pozwoli już ja go dopilnuję ^^
      Buźki ;*

      Usuń
  8. Wiesz że tęskniłam? Fantastyczny rozdział :)
    Morgi najlepszy XD Gregor grr ale Jess ma temperament ;)
    Pisz dalej koniecznie!
    Pozdrawiam ♥ // Kasia

    OdpowiedzUsuń