Sen wcale nie okazał się przyjemny. Kręciłam się z boku, na
bok. Popatrzyłam na zegarek. Wskazywał 03:06 – super. Poszłam do łazienki, przemyłam lekko twarz. Kiedy wróciłam
do pokoju usłyszałam głos Gregora:
- Ty też nie możesz spać?
- Jak widać nie.
- Dlaczego odpowiadasz tak oschle?
- Gregor jest 3 w nocy, jeśli myślisz, że o tej porze mam
świetny nastrój do rozmów, to się mylisz.
Odwróciłam się w kierunku ściany. Nagle poczułam, że na rogu
mojego łóżka ktoś siada. Nieśmiało odwróciłam głowę.
- Dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz Jess?
- Czemu tak sądzisz? Między nami jest rozejm.
- Przecież to widać, że nie traktujesz mnie ok. A ja nie
wiem dlaczego. Nawet nie wiesz ile bym dał, gdybyś mogła spojrzeć na mnie w
inny sposób. – poczułam jego oddech na ustach. To było tak nagłe, nie
wiedziałam co zrobić.
- Gregor przestań. Ja mam kogoś. To znaczy prawie mam.
Zresztą nieważne. To moja sprawa.
- Przepraszam. Pewnie ten ktoś nie jest ciebie wart.
- Że co? Idź w tej chwili na swoje łóżko! Nie będziesz mi
mówił z kim powinnam się spotykać, a z kim nie. Jesteś taki cwany, bo sam
nikogo nie masz? Zajmij się swoim, jakże fantastycznym życiem a mnie zostaw w
spokoju!! – wykrzyknęłam. Targało mną bardzo wiele emocji. Byłam wściekła.
To nie była udana noc. Na dodatek pokłóciłam się z Gregorem.
Świetnie! Pierwsza noc i od razu awantura. Ale jak on mnie bardzo denerwuje. Bladym świtem zerwałam się na równe nogi.
Postanowiłam pobiegać. Taa przecież ja tego nigdy nie lubiłam robić, ale
dotarło do mnie uczucie pustki, a może niewiedzy. Niewiedzy co robić dalej, jak
czegoś się cholernie chce to bardzo szybko można to stracić. Kontakt z Gregorem
był właśnie jedną z tych rzeczy. Przecież ja nie chciałam się z nim kłócić! To
on zaczął. Ubrałam się w spodnie treningowe, bokserkę i wyszłam z pokoju. Nagle usłyszałam dźwięk mojego imienia.
- Jeeeess, Jeeess!
- Michi? Co ty tu robisz o tej porze?
- Aa idę pobiegać, wiesz zły dzień, zła noc.
- Chyba coś o tym wiem.
- Jess co się dzieje?
- Nieważne. Chodź idziemy biegać.
- To chodźmy.
Lubiłam Michaela. Naprawdę! Razem ze Stefanem tworzyli
„parę” idealną. Zgrany team, nie mam co. Po kilkunastu minutach miałam już
trochę dosyć.
- Chcesz trochę odpocząć chłopie?
- No mogę, a co? Wymiękasz? – natrafił na mój groźny wzrok
- A jak powiem, że tak, to zrobimy sobie przerwę?
- No chodź już, zlituję się.
- Oo wybawca.
Usiedliśmy na jednej z kilku ławek. Michi spoglądał na mnie.
Chyba domyślał się, że coś mnie gryzie.
- Czy ty się oby nie pokłóciłaś z Gregorem?
- A jak tak to co?
- Nie bądź taka niemiła. Nic. Po prostu się zapytałem. Nie
chcesz, nie mów.
- Przepraszam. Nie chcę teraz o tym opowiadać, powiem ci
kiedy indziej, ok.?
- Nie o to chodzi Jess. Nie zadręczaj się tak bardzo, tylko
tyle.
Przytuliłam go, tak nagle, niespodziewanie, sama z siebie.
To były bardzo pomocne mi słowa. Po przerwie pobiegliśmy do hotelu. Nie
chciałam wchodzić do tego pokoju. Przyłożyłam kartę i energicznym ruchem
otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się. Nikogo nie zauważyłam. Pewnie poszedł na śniadanie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam
się w inne ciuchy, a następnie pognałam na dół. Zaczynało mi lekko burczeć w
brzuchu. Na sali widziałam już Polaków, lekko się do nich uśmiechnęłam, poczym
podeszłam do Austriaków.
- Cześć. – przywitałam się.
- Hej! – odpowiedzieli chórem, oprócz jednej osoby. Jakoś
mnie to nie zdziwiło. Usiadłam na wolnym miejscu obok trenera.
- Jess czy po śniadaniu mogłabyś przyjść do mojego pokoju?
Omówilibyśmy pewne kwestie.
- Tak oczywiście.
- No to będę czekać. – odparł, a następnie otarł buzię serwetką,
wstał i poszedł.
Chłopcy rozmawiali w najlepsze. Ja jadłam w ciszy, nie byłam
w nastroju, nie miałam na nic ochoty. Po skończonym posiłku wstałam, udałam się
do wind. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek.
- Thomas?
- Jess spróbujesz dziś zadzwonić do Kai?
- Tak, potem, jak znajdę chwilę czasu, zgoda?
- Dobrze, dobrze. Czy coś się dzieję? Jesteś jakaś taka
nieobecna.
- Nie, wszystko jest dobrze. Nie wyspałam się po prostu.
- Powiedzmy, że ci wierzę. No leć już do trenera.
- Idę, idę. Zobaczymy się potem.
Udałam się do winy. Czy
wszyscy muszą to zauważać? Czy wszystkich tak bardzo musi obchodzić moje życie?
Czy nie mogą patrzeć tylko na siebie? Usłyszałam drzwi otwierającej się
windy i udałam się pod właściwy pokój. Co
ten Heinz chciał? Zapukałam.
- O jesteś moje dziecko, wejdź!
- Chciał mnie trener widzieć.
- Ach tak, co ja to miałem powiedzieć…. A już wiem!
- Zamieniam się w słuch.
- Otóż jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony z twojej
dotychczasowej pracy. Pomimo krótkiego okresu twojego zatrudnienia chłopcy o
wiele lepiej radzą sobie z rzeczami, z którymi do tej pory mieli lekkie
problemy. Chciałbym cię zapytać, czy nie zechciałabyś spędzić z drużyną Austrii
następnego Pucharu Świata?
- I mam teraz odpowiedzieć? – byłam zaskoczona, ale pozytywnie.
- Yyy nie musisz, no ale eee.. Myślałem, że od razu się
zgodzisz.
- Ależ oczywiście! Zgadzam się.
- To fantastycznie. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Chciałbym
żebyś wybrała sobie pięciu podopiecznych, z którymi będziesz ciężko pracować.
To twój wybór, ja na niego nie wpływam. Dziś po treningu ogłosisz swoją
decyzję. Jutro z samego rana zjawi się
drugi fizjoterapeuta, który zacznie ćwiczyć z pozostałymi.
- Mam mu przekazać wszystkie informacje?
- Jakbyś była uprzejma.
- Proszę się nie martwić. Wszystko przekażę… jak on
właściwie ma na imię?
- Taa dobre pytanie. Zapomniałem. Ale to nie jest ważne. Jak
przyjedzie, dowiemy się wszystkiego. To jak? Masz ponad cztery godziny na
przemyślenie decyzji.
- Postaram się dokonać jak najsłuszniejszej.
- Na to liczę. To tyle. Nie chcę cię dłużej zatrzymywać. Do
zobaczenia!
- Do potem!
Szłam korytarzem bardo szczęśliwa. Nieprawdopodobnie. Wyszłam na zewnątrz budynku ochłonąć i przy
okazji spełnić prośbę Morgiego. Wyciągnęłam telefon. Nie wiedziałam czy to
dalej jej numer.
- Halo?
- Halo Kaja?
- Jess? To ty?
- No ja.
- Jak ja cię dawno nie słyszałam, co robisz, jak żyjesz?
- Och dużo by tu mówić. Powiedz lepiej co u ciebie.
Słyszałam, że ostatnio poznałaś pewnego Thomasa.
- No tak, ale… zaraz skąd o tym wiesz?
- Bo właśnie między innymi z tym panem mam zaszczyt
pracować.
- Ooo Jess czy ty mogłabyś mi dać jego numer?
- Powiem mu żeby do ciebie zadzwonił po treningu, ok. 17
dobrze?
- Pewnie, dziękuję!
- Ooo chyba Morgi wpadł ci w oko.
- Ooo chyba Morgi wpadł ci w oko.
- Trochę.
- Trochę?
- Trochę bardzo.
- Oj Kaja, czekaj na telefon, tylko nie zemdlej.
- No wiesz co! – cieszyłam się z jej szczęścia, które
słychać było nawet przez telefon.
- Muszę kończyć, to trzymaj się!
- Ty też, pa.
- Pa, buziaki
Szykowała się swatka. Chyba dobrze mi szło. Stanęłam pod oknami
pokoju Morgiego i zaczęłam krzyczeć.
- Thoooooooooooomas! Thoooooooomas!
- O Jess co tam ode mnie chciałaś?
- Nie od ciebie przecież.
- Ale mnie wołałaś!
- Ciebie?
- No przecież wołałaś Thomas. – jaki błyskotliwy ten
Diethart.
- A no tak, zawołasz Morgiego?
- Czyli to o niego chodzi?
- Tak.
Z dziwną miną, ale poszedł po niego. Nagle zobaczyłam tego,
który miał się tam pojawić.
- Co tam Jessi?
- Wyjmuj telefon!
- Po co?
- Wyjmuj!
- No już, już. I co teraz?
- Zapisuj. Podyktowałam mu numer.
- Po co mi to?
- Thomas po treningu, przed 17 masz zadzwonić do Kai. Tylko
chłopie nie spieprz tego!
- Dziękuję, jesteś fantastyczna. Zaraz zejdę na dół!
- Nie, spotkamy się na treningu. Pa.
Potem kręciłam się po pokoju, nie zwracałam uwagi na
Gregora. Był dla mnie jak powietrze. Fakt, chodził przygnębiony, jakoś mnie to nie obchodziło, chociaż może,
było mi go trochę szkoda, ale tak tylko trochę. Miałam sporo czasu na podjęcie
decyzji, lecz wciąż się wahałam. Jednak nie było to takie proste. Czas płynął
nieubłaganie, zanim się obejrzałam musiałam się zbierać na jeszcze wspólne
ćwiczenia.
Po niespełna dwóch godzinach trener ustawił wszystkich w
szereg i zapadła cisza. Wiedziałam, teraz to ja byłam w centrum, ja byłam
najważniejsza.
- No Jess czekamy. – rzekł Kuttin, a więc chłopaki wiedzieli
co się szykuje. Wzięłam dwa głębsze oddechy.
- A więc wybieram:
*Michaela
*Stefana
*Morgiego
*Drugiego Thomasa
Spojrzałam na Gregora i wiedziałam, że jest mu przykro. I
nagle coś pękło. Ta cholerna pewność siebie, ta cholerna duma.
- A ostatnią osobą jest?- trener spojrzał z pytajnikami w
oczach.
Popatrzyłam jeszcze raz po wszystkich, czując smutny wzrok
Gregora. Zaczęłam niepewnie i wiedziałam, iż ta decyzja będzie mnie dużo
kosztować.
- To będzie…………….
-----------------------------------------------------
Cześć! Jak obiecałam tak się stało. Dodaję kolejny rozdział. Bardzo się cieszę, że jest jeszcze kilka osób. Od tej pory będę komentować Wasze blogi :) Do tej pory czytałam każdy rozdział, ale nie pozostawiałam niczego po sobie.. przepraszam.
No to do kolejnego :)
Buziaki <3
Hej bardzo się cieszę że znowu jesteś rozdział super;) Czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńSuper rozdział :) I te kłótnie Jess :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej koniecznie!
Pozdrawiam ;*** / Paula
Dzięki :)
UsuńBuźki <3
AAAA! Nareszcie wróciłaś <333
OdpowiedzUsuńMyślałam, że umrę bez tego opowiadania :)
Ale zrobiłaś niespodziankę przed początkiem sezonu :D
Boże, Gregor jest wkurzający.. co on się tak uwziął? Dałby spokój. TEAM VETTEL!
Będzie Seb w następnym? Mam nadzieję, że tak :D
Pozdrawiam, Molly :)))
PS. http://i-never-let-you-down.blogspot.com/
Dziękuję za miłe słowa! ;*
UsuńBędzie, ale potem pojawi się Go wiele więcej :)
Pozdrawiam <3
PS. Widziałam, dziś na pewno wpadnę!
Co ten Gregor? I szczęśliwy Morgi super!
OdpowiedzUsuńCIESZĘ SIĘ ŻE WRÓCIŁAŚ! Tęskniłam ;)
Rozdział fantastyczny! / Magda
Ooo jak miło ^^
UsuńDziękuje <3
Oooo jesteś!
OdpowiedzUsuńAle Jess ma charakter hoho :p
Cudny rozdział, przecież wiesz.
Gdzie jest Sebastian?
Weny i do następnego :* / Iza
Tak Jess charakterna dziewczyna :D
UsuńDzięki :*
Będzie, będzie
Pozdrawiam ;*
Bardzo się cieszę, że wróciłaś, bo kiedyś czytałam twoje rozdziały, ale jakoś zostawiałam po sobie śladu... :)
OdpowiedzUsuńJess ma niezły charakterek, ale takie bohaterki są najfajniesze. Schlieri... nie mam do niego słów. "Lekko" mnie irytuje. Ale przynajmniej Morgi jest szczęśliwy :)
Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będziemy musieli czekać tyle czasu, buziaki :**
Dziękuję za komentarz ;*
UsuńNie, nie będziecie :)
Pozdrawiam ;*
PS. Zapraszam kochana na dwójkę :**
Usuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/03/rozdzia-drugi.html
Wpadnę, wpadnę ;*
UsuńWybacz spóźnienie, ale urodziny, impreza i te sprawy zaszły ciutkę za daleko i dlatego zjawiam się dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi twojego opowiadania. Gregor nic a nic się nie zmienił. Dalej taki sam specyfik jak wcześniej. Ogarnąć by się mógł troszkę ;)
Didlu ze swoim ogarnięciem oficjalnie wygrywa ten rozdział. Taki słodki głuptas z niego.
Co ja więcej mogę... niech twój komputer już się nie buntuje i łaskawie zezwoli ci pisać.
Całusy :)
Nic się nie stało :D
UsuńNawet nie wiesz jak mi miło :)
To nie tylko komputer zawinił, ale on głównie. Pozwoli, pozwoli już ja go dopilnuję ^^
Buźki ;*
Wiesz że tęskniłam? Fantastyczny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMorgi najlepszy XD Gregor grr ale Jess ma temperament ;)
Pisz dalej koniecznie!
Pozdrawiam ♥ // Kasia
Oo dzięki :P
UsuńBuziaki <3