niedziela, 29 marca 2015

Rozdział XVI



Po przekazaniu danych nowemu fizjoterapeucie szykowałam się na zajęcia, które dziś były wyjątkowo wcześniej. Jedna grupka miała się zapoznać, natomiast my mieliśmy przeprowadzić dokładne analizy i  ‘wywiady środowiskowe’ .  Nie ma co wybrałam sobie super drużynę . Michi, Stefan, Manu, Morgi, Didl…. taa będzie zabawa, będzie się działo – jak mówi klasyk. To będzie trudne kilka godzin. Najpierw testy, potem indywidualne rozmowy, w końcu ma to przynieść jakiś porządny skutek. Po wyrysowaniu na kartce moich umownych znaków, pełna determinacji ruszyłam do wyjścia. Kochany trener poprosił hotel o kilkugodzinne zezwolenie na wyłączne korzystanie z siłowni. Pozostali z Mattem mieli dziś być na plaży. On to ma talent przekonywania. Weszłam do pomieszczenia, byli już wszyscy.
- Hej! – usłyszałam. Głośne, chóralne.
- Cześć chłopcy.
- To co dziś robimy pani trener? – odezwał się Krafti.
- Mamy bardzo dużo pracy. Dziś dzień testów.
- Przecież takie testy były na początku. – bąknął Manuel.
- Już nie przesadzajcie. To było kilka tygodni temu, a teraz jest teraz. Muszę na nowo sprawdzić waszą wydolność i w ogóle wszystko. To zabieramy się do pracy! – rozkazałam, po czym z różnymi przyrządami zaczęłam do nich podchodzić.

Nie wiem kto się bardziej zmęczył, ja czy oni. Po nich nic nie było widać. Pełny luz, uśmiech nie schodził im z twarzy.
- No to teraz proszę się ustawić w kolejce i wchodzić pojedynczo! – udałam się do małego wyodrębnionego pomieszczenia, które przypominało jakiś schowek, małe biuro, bez ważnych papierów. Jakiś dziwny ten hotel. Zobaczyłam, że ktoś naciska klamkę.
- Morgi, wchodź.
- Widzisz jestem pierwszy.
- Widzę, widzę, jak ci się to udało?
- Wypchnąłem ich, ale ciii.
- Ok., ok. przejdę do rzeczy. Wiesz, że po tym cholernie strasznym wypadku już nie masz takiej odwagi przy skakaniu. Chociaż Thomas wydolnościowo jesteś dalej najlepszy, nie wiem jak to robisz. Z tej piątki masz najlepsze wyniki. – lekko się uśmiechnęłam.
- Jestem niezastąpiony.
- I bardzo skromny.
- Tak, to też. Jess. – spojrzał na mnie. - Bo widzisz, ja nie wiem co robić. Z jednej strony  kocham skoki, a z drugiej jest rodzina, którą kocham najbardziej na świecie i najzwyczajniej się boję, że mi się stanie znów coś groźnego, że już ich nie zobaczę.
- Strach jest normalny Thomas, ale masz rację, nie dziwię ci się. Czy ty planujesz zrobić jakiś ruch wyznaczający koniec kariery?
- Wiesz Jess nieustannie o tym myślę, ale nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji, myślę iż będzie ona w okolicach rozpoczęcia nowego PŚ. Teraz skaczę i chcę kontynuować treningi.
- Przemyśl sobie to. Rozważ wszystkie ‘za’ i ‘przeciw’. Wtedy zdecyduj. Nic na siłę. Pamiętaj.
- Dziękuję. – przytulił mnie.
- Za co?
- Za te proste słowa, które są cholernie pomocne.
- Nie ma sprawy, w każdej chwili możesz przyjść do mnie. A teraz masz rozpiskę co i jak, wyniki i do dalszej pracy!
- To do zobaczenia, kogo zawołać?
- Hmm daj mi tu Didla.
- Już go wołam.
Z nim nie było żadnych problemów, no może nie do końca wszystko rozumiał, niektóre rzeczy powtarzałam mu kilka razy. Manuel był nad podziw posłuszny, o nic się nie pytał, nie miał uwag. Pozostała mi jeszcze tylko dwójka podopiecznych. Zdziwiłam się, że nie weszli na początku. To do nich niepodobne. 
- Jessi teraz Stefan czy Michael? – usłyszałam głos Fettnera.
- Obojętne albo może Kraft.
- Jak sobie życzysz.
- Czuję się jak księżniczka. – posłałam mu uśmiech ‘numer pięć’.
Byłam ciekawa co oni szykowali. Zawsze chcieli być pierwsi, a teraz wycofani. Jeden bardziej od drugiego.
- No i co tam Jess powiesz? – no to się zaczyna.
- Powiem ci, że masz świetne wyniki chłopaku.
- Tak?
- Tak. Następny sezon będzie twój. Mówię ci. Doszlifujemy parę rzeczy i będziesz w świetnej formie.
- Czy ty się ze mnie naśmiewasz? Może jakaś ukryta kamera? – zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- Nie wygłupiaj się. Mówię prawdę. Stefan teraz musimy się skoncentrować, a potem sam zobaczysz efekty.
- Wiesz, ufam ci, więc możemy czekać na te efekty.
- Cieszy mnie to ogromnie.
- To jak wołać Michiego?
- No już, już. Masz trzymaj ćwiczenia.
- Aaa zapomniałbym, to już go wołam.
Otworzył drzwi i po chwili słyszałam:
- Michi baranie już możesz wchodzić.
Widziałam groźny wzrok blondyna. Uwielbiałam jego blond czuprynę. Była rewelacyjna!
- No chodź już złośniku. – krzyknęłam przyjaźnie.
- Idę. – zatrzasnął drzwi. – Ale nie jestem złośnikiem.
- Dobra, to teraz do rzeczy.
- Słucham.
- Michael wydolnościowo jest dobrze, fizycznie też, ale jest jedna sprawa. Przy wyjściu z progu musisz być bardziej agresywniejszy. Szybsze odbicie, przejście na narty. Wiesz o co chodzi?
- Mam być taki jak Markus?
- No nie przesadzajmy, trochę wolniej przechodź na narty. Postarasz się?
- Wiesz, że tak. Jeśli przyniesie to jakiekolwiek efekty. Jess pójdziemy na kawę?
- Teraz?
- No nie wiem. Dziś, jutro, pojutrze, kiedykolwiek.
- To może jutro? Dziś mam jeszcze kilka spraw.
- Ok., to jesteśmy umówieni. – jego oczy aż zrobiły się większe. – Już pójdę, pa. – zabrał kartki i wyszedł.
Czyżby jeszcze Michi coś do mnie poczuł? Nie wytrzymam. Czasami mam wielka ochotę zapaść się pod ziemię i nie wychodzić na powierzchnię. Za dużo się dzieje, za dużo emocji. 

W drodze do pokoju spotkałam Kamilka, który zaprosił mnie na wieczorną imprezę. Trener dał im jutro wolne, szkoda że mój mi nie. Powiedziałam mu, iż prawdopodobnie nie dam rady przyjść, choć nie wiem jak bardzo bym chciała. 

Odświeżyłam się, zeszłam na obiad. Poprawka to raczej już była kolacja. Była cała kadra oprócz….. uwaga.. Gregora. W pokoju wyglądał na dość dziwnego, ja jak to ja udawałam, że go nie widzę.

Przyszedł mi do głowy pewien plan. Zachciało mi się popływać  w morzu. Wyciągnęłam ze sobą Stefana i Michaela. Trochę poleżeliśmy na piachu, potem chlapaliśmy się w wodzie.  Czułam się jakbym znów była małolatą i beztrosko chlapałam się wodą, a przy okazji chłopaków, którzy nie byli mi dłużni.  Nim się obejrzeliśmy trochę zaczęło się ściemniać. Postanowiliśmy już wrócić.

Podchodząc do drzwi pokoju usłyszałam głośną muzykę. Może chciał się odprężyć? Przyłożyłam kartę, po chwili słysząc piknięcie, nacisnęłam na klamkę, otworzyłam drzwi i o mało co nie zemdlałam. Dosłownie. Zobaczyłam mojego współlokatora w towarzystwie dwóch panienek. Na dodatek dość skąpo ubranych. Zagotowało się we mnie, niech robi co chce, ale nie przy  mnie!
- Co ty tu do cholery wyprawiasz? Burdel sobie urządzasz?
- O co ci chodzi? Zazdrosna jesteś?
- Nie rozśmieszaj mnie. Dobrze wiesz, że nie!
- Czyżby?
- Tak, nie jestem i dlatego tak cię to cholernie boli! Boli cię fakt, że nie lecę na ciebie, na…
- Poczekaj. – przerwał mi. Wyprosił towarzyski. – No możesz kontynuować. Nie lecisz na mnie bo?
- Bo mnie nie interesujesz! Jesteś wobec mnie chamski, arogancki! Potrzebne ci więcej argumentów?
- Jess przepraszam. – złapał moją rękę. – Za wczoraj, za dziś i za wszystkie dotychczasowe dni, w których wyrządziłem ci choćby najmniejszą krzywdę.
- Po co to robisz? Po co, skoro za parę dni będzie to samo?
- Nie będzie. Obiecuję.
- Nic mi po twoim obiecuje. Mogę cię o coś spytać?
- Jasne. Pytaj.
- Dlaczego tak robisz? Dlaczego jesteś taki wobec mnie? Dlaczego?
- No bo…. – wziął głęboki wdech. -  Nie potrafię przy tobie zachowywać się normalnie. Tracę kontrolę, chciałbym być dla ciebie ważny, a świadomość, że nie jestem i nigdy nie będę boli. Cholernie boli. Rozrywa mi na pół serce. Serce, które przeżyło niejedną miłość, zakochanie, a mimo to kiedy nowy Amor rzuca tą swoją strzałę we mnie znów czuję się obłędnie. Mam ochotę robić różne głupoty, jakbym miał piętnaście lat, a przy tobie jest inaczej. W jakiś sposób mnie ograniczasz. Zabierasz mi powietrze. Dlatego, że moim powietrzem jesteś ty, a jeśli ty nie chcesz być koło mnie duszę się i przestaje oddychać.  Jak dowiedziałem się, że ktoś mi cię zabrał wkurzyłem się, tak. Przyznaję, ale to nie miało być chamskie.
Zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć.  Zakochał się. Ale aż tak?
- Gregor przepraszam muszę wyjść. Nie odpowiem ci teraz nic na twoje wyznanie. Może jestem cholernym tchórzem, a może po prostu nie mam żadnego argumentu. Po prostu przepraszam, ale doceniam to co powiedziałeś. Widać nie jestem do końca oschła i mam resztki jakiś uczuć.

Zabrałam jakiekolwiek ciuchy, które rzuciły mi się w oczy. Jak najszybciej opuściłam to pomieszczenie. Nie obchodziło mnie, że pod warstwą ubrania mam jeszcze piach.
Poszłam do pokoju Morgiego i poprosiłam go o skorzystanie z toalety. Dał mi ręcznik, potrzebne rzeczy. Był po prostu kochany. Nie pytał o nic, wiedział, że coś jest nie tak i jest to zbyt świeże. Narzuciłam  nowe ciuchy i pognałam do pokoju Kamila.
- Hej, mogę się wprosić?
- No nie wiem, nie wiem. – odrzekł wesoło, otworzył szeroko drzwi i ręką zaprosił do wejścia.
Wypijając kilka kolejnych piw oczywiście się rozluźniłam. Nie byłam z siebie zbyt dumna. W końcu jutro miałam trening, lecz w tej chwili nic mnie nie obchodziło. Wyszłam na balkon zaczerpnąć powietrza, które w idealny sposób drażniło moje nozdrza.
- Jess widzę, że coś cię gryzie.
- Aż tak to widać Maciek?
- Niestety, ale nie martw się nie będę robił przesłuchań. Wiem, nie chcesz o tym mówić.
- Skąd wiesz?
- Może mało się znamy, ale nie trzeba znać się długo by zauważać takie rzeczy.
- Wiesz co jest w tym najgorsze? – popatrzyłam na jego twarz. – Że jestem kompletnie bezradna, że nie mogę nikogo ochrzanić, po prostu nie mogę nic. Dochodzę do wniosku, że jestem marionetką w swoim własnym życiu. Cholerne uczucie.
- Kiedy tylko będziesz miała jakiś problem możesz w każdej chwili do mnie przyjść, przyjechać. Nieważne, że jestem na końcu świata, czy w sąsiednim pokoju. Wal o każdej porze dnia i nocy. – przytulił mnie.
- Dziękuję ci.
- Nie ma za co. A teraz może idź do pokoju. Nie żebym cię wyganiał, ale jutro masz pracę i musisz rano wstać.
- Tak, masz rację. Dziękuje jeszcze raz.
Pożegnałam się ze wszystkimi. Trochę marudzili, że już muszę iść.

Szybko udałam się do pokoju i rzuciłam się na łóżku. Nie przebierałam się,  byłam zmęczona.
Nawet sen przyszedł w miarę szybko, zadziwiająco za szybko jak na taki dzień emocji.

Odpływałam do krainy Morfeusza.

Powoli.

A jednak usłyszałam jeszcze głos.

Cichy, ale dość wyraźny.

Jego słowa kołatały mi się po głowie, gdzieś mieszając się ze snem.

- I tak kiedyś będziesz moja i tylko moja…………
----------------------------------------------------------------------
Hej!
Dziś kolejny rozdział, następny będzie za 2 tygodnie, wiecie Święta i różne sprawy. 
Nie wiem czy wiecie, ale dziś GP Malezji wygrał Sebastian! W tym rozdziale go nie ma, ale będzie w następnych! 
Dziś mija dokładnie tydzień od zakończenia sezonu PŚ 2014/15 a mi jest smutno, czuję jakąś pustkę. 
Ale nie załamujemy się, głowa do góry!
Nie wiem, czy rozdział do końca mi się podoba, ale pozostawię go Waszej ocenie :) Dużo w nim dialogów (chyba do tej pory najwięcej).
Piszcie co o nim sądzicie! :)
Trzymajcie się i do następnego!
Buziaki <3
PS. Przy okazji WESOŁYCH ŚWIĄT! ! ! !
 

22 komentarze:

  1. Świetny rozdział, Gregor w końcu powiedział Jess co do niej czuje :)
    Bardzo mi się podoba rozdział i wgl całe opowiadane <3
    Czekam na więcej :)
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;*
      To dopiero za 2 tygodnie ;/
      Buźki <3

      Usuń
  2. Wchodzę i patrzę, a tu jest! Bardzo się cieszę!! Gregor łoo szok, zaskoczenie. Ale niech nie mydli oczy Jess, ona ma być z Sebkiem!! No i Maciuś <3
    Pozdrawiam i wesołych świąt <3 / Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się cieszę, że ktoś czeka i mu się podoba :)
      Dzięki za komentarz!
      No wesołych, wesołych!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Cudny, cudny, cudny i będę powtarzać to do znudzenia! Jak można tak super pisać? Jak Ty to robisz hm? No szkoda, że nie ma Sebka :( ale gratulacje za dzisiejszy wyścig! A co ten Michael wyprawia? Miłości mu się zachciało :p Ciekawe....
    Czekam na next :*
    Ściskam /Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, dziękuję i dziękuję ;*
      Ja piszę normalnie :)
      Wyścig był super!
      Buziaki <3

      Usuń
  4. Ale dialogi są zawsze najlepsze! Serio, to moja ulubiona część rozdziału :)
    Ogólnie mam takie wrażenie jakby wszyscy strasznie kochali Jess, nawet taki Gregor (zresztą on to nawet wyznał). Czekam na rozdziały z Sebem ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię dialogi ^^
      Jess taka kochana :D
      Buziaki ;*

      Usuń
  5. Moim zdaniem Gregor tylko kręci. A co jeśli on chce skrzywdzić Jess albo Sebastiana??? Jakoś nie mam do pana Schlierenzauera zaufania.
    Już nie umiem doczekać się kolejnych rozdziałów z Sebastianem, szczególnie po niedzielnym wyścigu :) Stęskniłam się za Vettelem w tym opowiadaniu :D
    Mam nadzieję, że Jess nie będzie głupia i nie będzie się wahać między Sebem a Gregorem xD TEAM VETTEL !! ForzaFerrari !
    Całusy i Wesołych Świąt!
    Molly :***

    PS. Zapraszam do siebie na nowy rozdział ----> http://i-never-let-you-down.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że mi samej dziwnie, jak nie ma Sebka w rozdziałach ;)
      Ale będzie, będzie :)
      Wyścig był super!
      Całusy ;*
      Wesołych!

      Usuń
  6. Tęskniłam przez ten tydzień wiesz? I gdzie jest Sebastian ja się pytam? Fajna rozmowa na końcu z Maćkiem a ten Gregor chyba coś kręci. Jak zwykle cudowny rozdział i czekam! ! Wesołych Świąt :*
    Całuję :** / Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko tydzień ;)
      Będzie Sebastian! Cierpliwości :)
      Dziękuję! ;*
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Z lekkim opóźnieniem, ale to wszystko przez mój wariujący Internet... Wybacz ♥
    Właśnie, gdzie jest Sebastian? Bo zaczynałam się martwić, że coś się stało... :) Schlieri, hmm... Jakoś mi się to wszystko nie podoba. Za dużo kombinuje. Niech da Jess spokój i się więcej koło niej nie kręci.
    Rodzinnych świąt, kochana ♥ No i oczywiście bogatego zająca ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ;*
      Mogę Cię uspokoić, z Sebastianem wszystko w porządku :)
      Wzajemnie, wesołych świąt <3
      Buźki ;*

      Usuń
    2. PS. Zapraszam na trójkę ♥
      http://blue-flares.blogspot.com/2015/04/rozdzia-trzeci.html

      Usuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz ale miałam dużo spraw na głowie. Jess niech się nie daje i dalej trzyma Gregora na dystans. Fantastycznie piszesz, nie wiem co jeszcze napisać, rozdział bardzo mi się podoba! Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    Wesołych świąt :**
    Trzymaj się :* //Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało ;*
      Dziękuję :*
      Wesołych *-*
      Buziaki <3

      Usuń
  9. Witaj Kochana! ;)
    Zapraszam na nowy projekt! :)
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
    W roli głównej:
    ♥ Stefan Kraft ♥
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Oo Stefan <3
      Wpadnę, wpadnę ;)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
    2. Hej Kochana! :*
      Serdecznie zapraszam na pierwszą rzeczywistość. :)
      http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
      Buziaki! :*

      Usuń
  10. Dziękuję za zaproszenie :*
    Ja zapraszam na swoja kontynuację tu :)
    Pozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń