UWAGA!
ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA CZYTELNIKÓW NIEPEŁNOLETNICH ORAZ TAKIE, KTÓRE MOGĄ URAZIĆ NIEKTÓRYCH DOROSŁYCH.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Nasze pocałunki stawały się coraz intensywniejsze, a oddechy
bardziej przyspieszone. Pożądanie wzrosło do granic możliwości. Zaczęliśmy
powoli pozbywać się resztek naszych ubiorów, a nie było ich za wiele. Ja miałam
tylko bieliznę i zwiewną koszulę, chłopak natomiast same bokserki. Było mi
cholernie dobrze kiedy muskał ustami moje obojczyki, brzuch. Kiedy miał nastać
punkt kulminacyjny Seb nic nie powiedział, a jedynie popatrzył w moje oczy, na
znak zgody wpiłam mu się w usta. Chyba żadne słowa nie były w tym momencie
potrzebne. Liczyły się tylko nasze ciała, uczucia. W końcu nastała ta chwila, w
której poczułam mojego chłopaka w sobie,
cicho przy tym jęknęłam, ale było doskonale, cholernie doskonale. Wszystko trwało kawałek czasu, a mi wydawało
się, że to kilka minut, które tak szybko minęły. Po tym zdarzeniu zmęczeni
opadliśmy na aksamitną pościel, ja oparłam się o tors chłopaka, a po chwili
zasnęłam.
Rano po przebudzeniu spojrzałam z uśmiechem na chłopaka,
który jeszcze spał. Jego klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała.
Pomyślałam, że gdyby coś mu się stało to chyba bym tego nie przeżyła. Nie wiem przez ile się w niego wpatrywałam.
Nagle jego głowa nieznacznie się poruszyła, powieki zaczęły się podnosić.
- Dzień dobry. – usłyszałam jego cichy, jeszcze mocno
zaspany głos.
- Dobry, dobry.
- Długo nie śpisz?
- Może od półgodziny.
- I cały czas wpatrujesz się we mnie, tymi pięknymi
oczętami?
- Skąd wiesz, że się patrzę na ciebie?
- Czuję przez sen. – uśmiechnął się.
- Coś jeszcze czujesz?
- To, że się w tobie bardzo zakochałem.
- Dziwne, bo ja też to czuję. – lekko musnęłam jego usta. –
A właśnie ty mi miałeś powiedzieć coś ważnego. – przypomniałam sobie jego
słowa.
- A tak. Postanowiłem od zeszłego sezonu reprezentować
Ferrari. – zdziwiłam się.
- To już jest oficjalne?
- Oficjalne nie, ale pewne.
- Dlaczego chcesz odejść?
- Nie dogadujemy się już dobrze. Oczywiście najwięcej
zawdzięczam Red Bullowi, ale czas na zmianę.
- Jeżeli tak czujesz to wiesz, że masz moje pełne poparcie.
- Dziękuję.
--------------------
Koniec wakacji nastąpił
za szybko. Psychicznie nie byłam
absolutnie nastawiona na rozstanie z Sebastianem. Do tego nie da się
przygotować! Bo niby jak, wiedząc że następny raz kiedy się spotkacie będzie za
kilka tygodni. Kiedy się z nim rozstawałam miałam w oczach łzy, on też. W samolocie usiadłam koło Morgiego. Doskonale
wiedział co czuję, on też zżył się z Kają . Koło siebie siedziały dwie osoby,
którym pękało serce.
- Jak ty się trzymasz? – zaczęłam.
- Tak jak ty? – jego głos był kompletnie pozbawiony emocji.
- Czyli ogólnie mówiąc słabo.
- Bardzo słabo.
- Będzie dobrze Morgi. – pewnie chwyciłam jego dłoń. –
Przetrwacie to. Razem.
- Wiesz, Kaja też tak mówi. – kąciki jego ust lekko uniosły
się ku górze.
- Rodzinny optymizm. – skwitowałam z uśmiechem.
- Wiesz co Jess. – spojrzałam na niego. – Mam pewien plan,
wiem że się uda, nie ma innej opcji.
- Co masz dokładnie na myśli?
- Tajemnica, ale wiem jedno.
- Mianowicie?
- Będziemy szczęśliwi.
- Thomas, możesz być bardziej otwarty?
- Niedługo się wszystkiego dowiesz. – zakończył rozmowę w
dość tajemniczy sposób. Nie byłam jasnowidzem, więc nie przewidywałam co mu
chodzi po głowie. Według mnie wszystko ma swój czas i toczy się własnym tempem.
Należy dać czas na rozwój sytuacji.
--------------------
4 października – to właśnie tego dnia skończył się cykl LGP.
Wygrał go Słoweniec Jernej Damjan. Czy byłam zaskoczona? Na pewno w jakimś
stopniu tak, ale w skokach te zaskoczenia są najpiękniejsze. Niczego nie można
przewidzieć, wszystko rozstrzyga się do końca. Dla mnie to zakończenie
oznaczało tylko jedno. Przygotowanie się na ciężką zimę. Z jednej strony się
cieszyłam, natomiast w drugiej miałam pewne wątpliwości. Czy wszystko będzie
dobrze, czy chłopaki są dobrze przygotowani. Przed powrotem do domów czekała
nas jeszcze oficjalna konferencja, na której to miało nastąpić oficjalne
zamknięcie cyklu.
Wszyscy się spieszyli, pakowali bagaże do pojazdów, a potem udawali
się do wielkiej Sali konferencyjnej. Nie lubiłam takich spotkań. Dlaczego? Po
prostu były nudne, nic ciekawego na nich nie było. No może czasem zdarzały się jakieś lekkie
pomyłki, które skutecznie rozśmieszały towarzystwo i stwarzały mniej sztywną
atmosferę.
Po wysłuchaniu kilkunastu przemów różnych osób
nieoczekiwanie zabrał głos przewodniczący.
- Wiem, miał tu być koniec. Dziś jednak nieoczekiwanie jeden
ze skoczków poprosił mnie o parę minut uwagi. Nie mogę mu odmówić, a więc
zapraszam Thomas. - No tak, że ja tego wcześniej nie dostrzegłam. Nie było
Morgiego wśród osób siedzących na krzesłach. Stał w przedsionku i czekał na
swoją kolej. Tylko po co?
- Witam wszystkich zgromadzonych. Przepraszam, że zabieram
tą chwilę uwagi. – popatrzył po wszystkich i w końcu na mnie. Ciekawiła mnie
cała sytuacja. – Chciałbym powiedzieć, iż to co dobre szybko się kończy. Moja
kariera skoczka narciarskiego była wspaniała. Dziękuję tym wszystkim, którzy
chociaż w małym stopniu przyczynili się do tego pięknego etapu w moim życiu.
Jednakże nastąpił czas, aby powiedzieć stop i zakończyć karierę. Nie będę
kłamał – po ostatnim wypadku odczuwam lęk, boję się, nie sprawia mi to już
takiej radości jak kiedyś. W mojej głowie kołata mi się myśl, że już nigdy mogę
nie zobaczyć rodziny, przyjaciół, a także fanów. I to właśnie wpływa na moją
decyzję. Oficjalnie ogłaszam koniec mojej kariery! Dziękuję raz jeszcze za
wszystko. – zakończył, a mi zaszkliły się oczy.
Kiedy obściskał się ze wszystkimi trener zawołał nas do
busa. Chyba tylko on wiedział o decyzji Thomasa. Wszyscy zajmowali miejsca, a
ja czekałam właśnie na niego. W moich oczach dalej pojawiały się łezki.
- Morgi! – rzuciłam się mu na szyję.
- Jess przepraszam.
- Ale za co?
- Powinnaś dowiedzieć się o tym pierwsza, ale nie umiałem.
Bałem się, że się na mnie zawiedziesz. Przepraszam.
- Nie masz za co i nie opowiadaj głupstw! – musieliśmy
wsiąść do busa, po tym jak Kuttin nieustannie nas wołał. Zajęliśmy miejsca
oczywiście obok siebie.
- I z kim ja teraz będę siedziała jak odchodzisz? – spytałam
z uśmiechem.
- Każdy chętnie siądzie na moim miejscu.
- Nieprawda. – popatrzyłam na Gregora siedzącego po
przeciwnej stronie.
- On także. Wiesz, Greg zdaje sobie sprawę z tego, jak się
zachował. Nie wie jak was przeprosić. Stracił przyjaciela.
- Na własne życzenie. – odburknęłam.
- Tak. Jessi jesteś najlepszą osobą jaką w życiu poznałem. –
uśmiechnął się.
- A Kaja? – zapytałam z zaskoczeniem.
- Gdyby nie ty, nigdy bym jej bliżej nie poznał. – przytulił
się do mnie.
- Cieszę się, że trafiła na ciebie.
- Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę. Teraz wszystko będzie
dobrze. Kaja przeprowadzi się do mnie i będziemy mieszkać razem.
Wróciłam do swojego mieszkania. Dobrze, że niedaleko miałam
całodobowy spożywczak. Musiałam zrobić zakupy. W ten sposób nastąpił powrót do
rutyny. Znów zostałam sama w moim lokum. Ale od tych wakacji nic nie będzie
takie jak było. Wszystko się pozmieniało. Głównie to, że jestem w związku, tylko
w związku na odległość. Mam nadzieję, iż przetrwamy to wszystko. Kiedy tak
rozmyślałam o Sebie nagle zaczął dzwonić telefon. Ściągnęłam go myślami.
- Hej kochanie.
- Cześć, a co ty nie śpisz o tej porze? – zdziwiłam się.
- Jakoś nie mogłem zasnąć, musiałem dowiedzieć się czy
wszystko u ciebie w porządku.
- Tak, wszystko dobrze. Jestem już w Austrii. A u ciebie
jak?
- U mnie źle.
- Dlaczego? – zaczęłam się trochę martwić.
- Nie ma cię koło mnie.
- Myślałam, że coś ci jest wariacie, ale mi też jest smutno
z tego samego powodu.
- Oby do następnego spotkania.
- A kiedy się zobaczymy?
- Za jakieś 2 tygodnie.
- Dopiero? Widać muszę trochę poczekać.
- Nie martw się, potem na pewno przetestujemy to twoje
łóżko.
- Oj Sebastian! Erotomanie! – zaczęłam się śmiać.
- Widzisz w kogo przy tobie się zamieniam?
- Dobra Sebi, idę spać, bo inaczej zaraz padnę. Dobranoc
kotek.
- Dobranoc. Niech ci się przyśni coś fajnego. – a już po
chwili słyszałam pikanie zakończonego połączenia.
Wcale nie śniło mi się nic przyjemnego. Wręcz przeciwnie.
Śnił mi się Gregor… próbujący mnie pocałować. Straszny sen.
Po częściowym dojściu do siebie postanowiłam jeszcze
poleniuchować, lecz usłyszałam wibracje. Dzwonił trener. Przestraszyłam się.
Może zapomniałam o dzisiejszym treningu, ale wydawało mi się, że miał być
dopiero pojutrze.
- Dzień dobry trenerze. Czy coś się stało?
- Cześć Jess. Nie, nie dlaczego?
- Dzwoni pan tak rano.
- Taki ranny ptaszek ze mnie.
- Zaskakuje trener.
- Dobrze, dzwonię tu, ponieważ mam sprawę.
- Proszę mówić.
- Straciłaś jednego podopiecznego, więc muszę ci kogoś
dobrać.
- Pan?
- Tak, tym razem ja.
- Kto to będzie?
I stało się to czego najbardziej nie chciałam usłyszeć.
- Gregor.
---------------------------------------------------
Hej Kochane!
Trochę zaszalałam z tym nagłówkiem, no ale początek :)
Dziękuję za tak miłe słowa pod tamtym rozdziałem ;)
Dziękuję za nominacje! Obiecuję, zajmę się tym po egzaminach. Taaa od wtorku trzymajcie kciuki! Może nie będzie wielkiej tragedii. Oby :) W czwartek języki, a ja wybrałam niemiecki :)
Tak więc piszcie, co sądzicie o tym rozdziale i tradycyjnie do następnego!
Buziaki <3