Gregor mieszkał niedaleko mnie, zaledwie osiem domów, od
mojego bloku. Postanowiłam zaryzykować. Włożyłam buty i udałam się tam, gdzie
zamierzałam. Nie było bardzo późno. Doszłam do furtki, była lekko uchylona. To dobry znak. - pomyślałam. Położyłam
dłoń na dzwonku. Przez chwilę się zawahałam. Co ja mu miałam powiedzieć? Strasznie mnie pociągasz, dziwnie się przy
tobie zachowuję, czy zakochałam się w
człowieku, który stoi przede mną. – głupota. Po chwili rozległ się dźwięk
dzwonka. Nie czekałam długo. Otworzył mi, niepewnie się popatrzył, wskazał ręką
by wejść do środka.
- Cześć.
- Hej. – na jego twarzy malował się duży uśmiech.
- Przyszłam porozmawiać.
- W takim razie, słucham. Chodź usiądziemy w salonie.
- Nie, wolę postać.
- To przynajmniej chodź tam, nie będziemy stać w
przedpokoju.
Zgodziłam się. Nie wiedziałam jak zacząć.
- To o czym chciałaś porozmawiać?
- Pamiętasz w czwartek tą sytuację, w której kazałeś mi
powiedzieć coś prosto w oczy.
- Tak, ale ty nic nie mówiłaś, zresztą tak jak ja.
- No b-o… yyy. Dobra powiem prosto z mostu. Strasznie mi się
podobasz, jesteś idealny, nawet twój charakter ciągnie mnie do ciebie jak
niewidoczny magnes. I na dodatek chyba cię kocham.
- Ja ciebie też skarbie.
Nic więcej nie powiedział. Popchnął mnie do ściany poczym
wpił się w moje usta, nie protestowałam. Czując jego miękkie wargi, czułam się
bezpiecznie. Nasze pocałunki stawały się coraz śmielsze. Wziął mnie na ręce,
zaniósł na górę. Byliśmy spragnieni siebie. Tak wiele razy odrzucaliśmy się
nawzajem. Delikatnie położył mnie na łóżku. Całował mnie po szyi, jednak ja
pragnęłam jego ust. Zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania.
- Nieeeeeee!!! – krzyknęłam. Obudziłam się cała mokra. Jess
to tylko koszmar.
Przez dalszą część nocy nie mogłam spać. Po takim śnie, to
zrozumiałe. Następny dzień miał być spełnieniem moich marzeń. Od rana byłam
zdenerwowana. Przed 10 byłam gotowa. Postawiłam na spodenki z ćwiekami oraz
czarną koszulkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a mój makijaż był delikatny.
Poszukałam jeszcze moich okularów przeciwsłonecznych. Po piętnastu minutach do
drzwi zadzwonił Morgi.
- Cześć śliczna.
- Cześć przystojniaku. – był ubrany w granatową koszulkę i
spodenki. Wyglądał bardzo dobrze.
- Komplement, za komplement?
- Oczywiście, chodźmy.
Po drodze dostaliśmy głupawki. Śpiewaliśmy różne przeboje,
które leciały w radiu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce oniemiałam.
- Thomas, co tu robi samochód Gregora?
- Schlieri to jeden z najlepszych przyjaciół Sebastiana,
także pewnie go zaprosił. – wzruszył ramionami.
No tak, łatwo mu powiedzieć. Znów przypomniała mi się
dzisiejsza noc. Dlaczego znowu on jest, wtedy gdy dzieje się coś złego, bądź
dobrego w moim życiu? Czy od dziś będzie to jakiś nieodłączny element? Dom Vettela
był cudowny. Biały, z czarną dachówką oraz szarym pasem pośrodku. Morgi
pociągnął mnie za rękę i zadzwonił. Trzy,
dwa, jeden. – odliczałam w myślach.
- Hej, nareszcie jesteście. Zapraszam. – uśmiechnął się do
nas blondyn.
- Cześć stary. To jest ta śliczna istota, o której ci
opowiadałem.
- Sebastian.
- Jess. – uścisnęliśmy dłonie, a następnie weszliśmy do
salonu.
Na żywo miał jeszcze wspanialszy uśmiech, a te jego oczy….
Mogłabym godzinami się w nie wpatrywać. Były niebieskie jak ocean. Weszliśmy do
ogromnego pomieszczenia, w barwach szaro- białych. Pomimo odcieniu szarości,
wnętrze było urządzone przytulnie. Gregor siedział na kanapie, oglądał film i pił wodę. Powiedzieliśmy mu cześć.
Odpowiedział, ale gdy mnie zobaczył trochę się zachłysnął. Siadłam koło
Thomasa, a tym samym dalej od Gregora. My
również dostaliśmy po szklance wody . Naprzeciw mnie siadł Sebastian. Wpatrywał
się we mnie, momentami tak jakby patrzył na jakiś święty obraz.
- Więc interesujesz się F1?
- Bardzo. Kocham ten sport. Za wszystko. Zazdroszczę wam tej
adrenaliny. Sama chętnie przejechałabym się takim bolidem.
- Fakt, te cacka potrafią docisnąć.
Rozmawiało nam się naprawdę dobrze. Wkraczaliśmy w sprawy należące
do mechaników, itp. . Chłopaki przyglądali nam się ze zdziwieniem.
- Seb, to co będziemy dziś robić. – spytał trochę znudzony
Morgi.
- Najpierw zjemy obiad, który już się piecze, a potem pokażę
wam, co ostatnio dostałem na urodziny od zespołu.
- Ugotowałeś obiad? Sam? Przecież ty nie potrafisz.
- Nie sam Thomas, Gregor mi pomagał.
Zaczęliśmy nakrywać wszyscy razem do stołu. Prace były
podzielone. Morgi z Sebastianem w kuchni szykowali naczynia, natomiast ja z
Gregorem rozkładaliśmy je na stole, w jadalni. Znów wylądowałam nie w tej
parze, co chciałam. Schlieri nerwowo rozglądał się w stronę pomieszczenia,
gdzie znajdowała się pozostała dwójka. Na chwilę zniknęli za ścianą, a on to
chytrze wykorzystał. Stanął za mną, objął mnie w pasie i wyszeptał do ucha:
- Pięknie dziś wyglądasz. Mam nadzieję, że zapiekanka będzie
ci smakować. Pamiętaj, ja nigdy nie odpuszczę. Prędzej, czy później wygram.
Puścił mnie, zostawiając w osłupieniu. Wygra, tylko co? Czy
to wszystko musi być takie skomplikowane? Chłopaki nałożyli obiad, tak więc zaczęliśmy
delektować się smakiem.
- Gregor, ja nie wiedziałem, że ty tak dobrze gotujesz. –
rzekł Thomas, prawie z pełną buzią.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – puścił mi oczko.
Po zjedzonym posiłku, posprzątaliśmy.
Teraz przyszedł czas, na to by Sebastian pokazał nam
niespodziankę. Szliśmy za nim na górę, aż doszliśmy do pokoju. Wchodząc tam nie
wierzyłam, w to co widzę. Na środku stał symulator bolidu, identyczny jaki ma
Seb.
- Nie pochwaliłeś się kumplowi? Jak mogłeś?
- Jakoś zapomniałem Greg.
- Zapomniałeś? Przecież wiesz, że uwielbiam takie rzeczy.
Jedno, po drugim zaczęliśmy grać. O dziwo mi udało się wykręcić
najlepszy czas okrążenia. Morgi i Schlieri nie mogli tego wytrzymać, więc
postanowili być szybsi. Ja udałam się na balkon. Oparłam ręce na barierce i
podziwiałam wspaniałe widoki gór.
- Pięknie tu. – powiedział Sebek, a ja pokiwałam twierdząco
głową.
- Można uciec od wszystkich problemów, chociaż na chwilę.
Zazdroszczę ci. Innsbruck jest fantastyczny, ale takiego widoku niestety nie
mam.
- To jeśli będziesz kiedyś potrzebować odpoczynku, to zapraszam.
- Dziękuję, ale nie będę cię zadręczać swoją obecnością. I
tak się bardzo cieszę, spełniłam jedno ze swoich marzeń.
- Przestań, nie będziesz mnie zadręczać. Jak będę ci
potrzebny dzwoń. Jakie to było marzenie?
- Poznać ciebie. Wiesz, jesteś moim idolem.
- Naprawdę?
- Tak, jesteś niesamowity.
- Oj tam. Jestem normalnym człowiekiem. Co robisz 24
sierpnia?
- Właściwie to nic. Fakt, że 22 i 23 są zawody w Japonii,
ale my tam nie jedziemy. Za duża zmiana. Od piątku mam wolne. Dlaczego pytasz?
- No to w piątek się szykuj. Przyjadę po ciebie i jedziemy
na GP Belgii. Byłem nieraz w Innsbrucku, więc się nie zgubię. Napisz mi SMS z
adresem.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.
Mocno go przytuliłam. Kolejne moje marzenie się spełnia.
- Jaki entuzjazm. Tylko wiesz, jest jeden problem.
- Jaki?
- Będziesz musiała spać ze mną w pokoju. Nie martw się będą
dwa podwójne łóżka. Zawsze mam takie luksusy.
- To nie kłopot. Ostatnio spałam z Gregorem w jednym łóżku.
Nagle usłyszeliśmy głośne: Jeeeest!!
- Co tak krzyczysz? – zapytałam Grega.
- Pobiłem twój rekord! Jestem mistrzem. – spojrzałam na
ekran i zaczęłam się śmiać.
- Owszem byłeś szybszy, ale od Thomasa.
- Ale jak to?
- Popatrz. – wskazałam mu ręką na ekran.
Wszyscy się śmialiśmy. Czas mijał tak szybko, że nim się obejrzeliśmy
musieliśmy wracać. Czekała nas długa podróż. Schlieri również się zbierał.
Pożegnaliśmy się wszyscy, podziękowaliśmy Sebastianowi za gościnę, po czym
ruszyliśmy. Tym razem nie śpiewaliśmy, Morgi chciał rozmawiać.
- I jak ci się podobało.
- Było super. Jeszcze raz ci dziękuję. – cmoknęłam go w
policzek. Usłyszeliśmy klakson.
- To pewnie Gregor. Jedzie tuż za nami.
- Już myślałam, że to twoja fanka.
- No to teraz musisz koniecznie wpaść do mnie. Pokażę ci
swój dom.
- Jeśli chcesz, to się nie obrażę.
- To kiedy? Za tydzień są zawody, ale za dwa tygodnie jestem
cały twój.
- Ale, ja nie mam wtedy czasu. – wyraźnie posmutniał.
- A co robisz?
- Sebastian zabiera mnie na GP Belgii.
- Dzisiaj cię zaprosił?
- Tak, ale Thomas do ciebie mogę wpaść, za tydzień w sobotę,
jeśli chcesz. Zawody są tylko w piątek.
- Nie ma sprawy. – smutek przerodził się w uśmiech, jak za
sprawą czarodziejskiej różdżki.
Dojechaliśmy na miejsce. Podziękowałam Morgiemu za wspaniały
dzień i weszłam do bloku. Zajmując się wieczornymi czynnościami myślałam głównie o słowach Gregora: „Nigdy nie odpuszczę.” Byłam wykończona.
Oglądnęłam jeszcze jakiś serial w telewizji, nastawiłam budzik na jutro i
zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------
Hej, dziś siódemka. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Oczekiwany pobyt Jess w Szwajcarii. Czekam na opinie. Trzymajcie się!! Buziaki i pozdrawiam <33
A ja już myślałam, że początek to rzeczywistość. Piękny rozdział. Sebek zarywa uu. Czekam na next. Pozdrawiam :))))
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodziło, żeby Was wkręcić. Dziękuję i pozdrawiam ;**
UsuńSuper rozdział. Najlepszy jest Seb :) Pozdrawiam, miłego dnia :) /Iza
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńBuziaki <3
Nieźle nas wystraszyłaś początkiem... dobrze, że to był tylko zły sen :)
OdpowiedzUsuńMolly: Jestem w siódmym niebie :D Sebuś zarywaj!! Jess już jest twoja, ja to czuję!! Team Vettel !
Rozdział jest przecudny! Cóż jeszcze możemy Ci napisać? Pisz dalej i dodawaj jak najszybciej kolejne rozdziały :*
Całusy, Milka i Molly :***
Molly zobaczysz w następnych co będzie wyprawiał Sebastian :D
UsuńDziękuję ;**
No jesteście Kochane <3
Buziaczki <33
Będzie gorąco? Mhmmm
UsuńCzy ty też to czujesz? Jeszcze 10 dni i znów będziemy mogły rozkoszować się rykiem silników w sesjach kwalifikacyjnych :) Myślałam, że nie przeżyję tej przerwy od Formuły, a jednak dałam radę ;)
PS. Dzisiaj napisałam prolog opowiadania, w którym głównym bohaterem będzie Seb. Nie wiem jeszcze w jakim kierunku to pójdzie i czy pojawi się w internecie, ale jeśli tak to mam nadzieję, że będziesz moją pierwszą czytelniczką?
Całusy, Molly :**
Jejku no dokładnie! Jak można robić takie przerwy nam, kibicom? Te emocje przez kilkadziesiąt okrążeń. Mam nadzieję, że Sebek da radę w końcówce i wygra kilka wyścigów. Ja w ogóle wczoraj przeżyłam cudowny dzień. Dostałam list od Red Bull Racing ;) Super, że planujesz taki blog, ja właśnie czytam 3 opowiadania z Sebastianem w roli głównej. Są cudowne. Z przyjemnością będę twoją pierwszą czytelniczką ;)
UsuńBuziaki ;**
O kurcze, myślałam, że to na początku to była prawda :o Ale by było... Gregor widzę zawzięty jest, ciekawe, co z tego będzie ;) I Seb jaki miły :3 Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCałuski :*
PS http://to-chyba-przeznaczenie.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xvii.html nowy rozdział u mnie :*
Dziękuję :**
UsuńBuziaki <33
PS. Wpadnę wieczorem :D
Cudny rozdział. Gregor jest zawzięty, Morgi zazdrosny, a Seb się kręci. Czekam na next. Buziaki :))/ Magda
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz!
UsuńPozdrawiam :D
Super rozdział. Jesteś świetna! Masz talent. Czekam na następny i pozderki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńNie wiem, czy mam talent...
Buziaki ;*
Ależ się rozmarzyłam , nawet nie masz pojęcia kochana.
OdpowiedzUsuńA tu wszystko prysło jak bańka mydlana:D
Cieszę się , że do Ciebie trafiłam , bo niezmiernie miło czytać opowiadanie w którym jest świetna fabuła a jeszcze lepsi bohaterowie:D
Austriacy i Team Vettel!♥
Zakochana!
Będę i czekam na kolejne!
---
A jeżeli miałabyś ochotę to zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ będzie Nam bardzo milo jak wpadniesz i pozostawisz po sobie ślad.
Ann,
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńOczywiście, zapraszam na kolejne rozdziały ;)
Zawsze czytam Waszego bloga, od dziś będę zostawiała komentarze ;)
Pozdrawiam ;*
Też myślałam, że początek to tak na prawdę, a to sen :) Gregor nie odpuści hmmm może niech najpierw przestanie być chamski? Sebastian następny? :P
OdpowiedzUsuńLili
Zobaczysz :P
Usuń