wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział VII



Gregor mieszkał niedaleko mnie, zaledwie osiem domów, od mojego bloku. Postanowiłam zaryzykować. Włożyłam buty i udałam się tam, gdzie zamierzałam. Nie było bardzo późno. Doszłam do furtki, była lekko uchylona. To dobry znak. - pomyślałam. Położyłam dłoń na dzwonku. Przez chwilę się zawahałam. Co ja mu miałam powiedzieć? Strasznie mnie pociągasz, dziwnie się przy tobie zachowuję, czy  zakochałam się w człowieku, który stoi przede mną. – głupota. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka. Nie czekałam długo. Otworzył mi, niepewnie się popatrzył, wskazał ręką by wejść do środka.
- Cześć.
- Hej. – na jego twarzy malował się duży uśmiech.
- Przyszłam porozmawiać.
- W takim razie, słucham. Chodź usiądziemy w salonie.
- Nie, wolę postać.
- To przynajmniej chodź tam, nie będziemy stać w przedpokoju.
Zgodziłam się. Nie wiedziałam jak zacząć.
- To o czym chciałaś porozmawiać?
- Pamiętasz w czwartek tą sytuację, w której kazałeś mi powiedzieć coś prosto w oczy.
- Tak, ale ty nic nie mówiłaś, zresztą tak jak ja.
- No b-o… yyy. Dobra powiem prosto z mostu. Strasznie mi się podobasz, jesteś idealny, nawet twój charakter ciągnie mnie do ciebie jak niewidoczny magnes. I na dodatek chyba cię kocham.
- Ja ciebie też skarbie.
Nic więcej nie powiedział. Popchnął mnie do ściany poczym wpił się w moje usta, nie protestowałam. Czując jego miękkie wargi, czułam się bezpiecznie. Nasze pocałunki stawały się coraz śmielsze. Wziął mnie na ręce, zaniósł na górę. Byliśmy spragnieni siebie. Tak wiele razy odrzucaliśmy się nawzajem. Delikatnie położył mnie na łóżku. Całował mnie po szyi, jednak ja pragnęłam jego ust. Zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania.
- Nieeeeeee!!! – krzyknęłam. Obudziłam się cała mokra. Jess to tylko koszmar.
Przez dalszą część nocy nie mogłam spać. Po takim śnie, to zrozumiałe. Następny dzień miał być spełnieniem moich marzeń. Od rana byłam zdenerwowana. Przed 10 byłam gotowa. Postawiłam na spodenki z ćwiekami oraz czarną koszulkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a mój makijaż był delikatny. Poszukałam jeszcze moich okularów przeciwsłonecznych. Po piętnastu minutach do drzwi zadzwonił Morgi.
- Cześć śliczna.
- Cześć przystojniaku. – był ubrany w granatową koszulkę i spodenki. Wyglądał bardzo dobrze.
- Komplement, za komplement?
- Oczywiście, chodźmy.
Po drodze dostaliśmy głupawki. Śpiewaliśmy różne przeboje, które leciały w radiu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce oniemiałam.
- Thomas, co tu robi samochód Gregora?
- Schlieri to jeden z najlepszych przyjaciół Sebastiana, także pewnie go zaprosił. – wzruszył ramionami.
No tak, łatwo mu powiedzieć. Znów przypomniała mi się dzisiejsza noc. Dlaczego znowu on jest, wtedy gdy dzieje się coś złego, bądź dobrego w moim życiu? Czy od dziś będzie to jakiś nieodłączny element? Dom Vettela był cudowny. Biały, z czarną dachówką oraz szarym pasem pośrodku. Morgi pociągnął mnie za rękę i zadzwonił. Trzy, dwa, jeden. – odliczałam w myślach.
- Hej, nareszcie jesteście. Zapraszam. – uśmiechnął się do nas blondyn.
- Cześć stary. To jest ta śliczna istota, o której ci opowiadałem.
- Sebastian.
- Jess. – uścisnęliśmy dłonie, a następnie weszliśmy do salonu.
Na żywo miał jeszcze wspanialszy uśmiech, a te jego oczy…. Mogłabym godzinami się w nie wpatrywać. Były niebieskie jak ocean. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia, w barwach szaro- białych. Pomimo odcieniu szarości, wnętrze było urządzone przytulnie. Gregor siedział na kanapie, oglądał film i pił wodę. Powiedzieliśmy mu cześć. Odpowiedział, ale gdy mnie zobaczył trochę się zachłysnął. Siadłam koło Thomasa, a tym samym dalej od Gregora.  My również dostaliśmy po szklance wody . Naprzeciw mnie siadł Sebastian. Wpatrywał się we mnie, momentami tak jakby patrzył na jakiś święty obraz.
- Więc interesujesz się F1?
- Bardzo. Kocham ten sport. Za wszystko. Zazdroszczę wam tej adrenaliny. Sama chętnie przejechałabym się takim bolidem.
- Fakt, te cacka potrafią docisnąć.
Rozmawiało nam się naprawdę dobrze. Wkraczaliśmy w sprawy należące do mechaników, itp. . Chłopaki przyglądali nam się ze zdziwieniem.
- Seb, to co będziemy dziś robić. – spytał trochę znudzony Morgi.
- Najpierw zjemy obiad, który już się piecze, a potem pokażę wam, co ostatnio dostałem na urodziny od zespołu.
- Ugotowałeś obiad? Sam? Przecież ty nie potrafisz.
- Nie sam Thomas, Gregor mi pomagał.
Zaczęliśmy nakrywać wszyscy razem do stołu. Prace były podzielone. Morgi z Sebastianem w kuchni szykowali naczynia, natomiast ja z Gregorem rozkładaliśmy je na stole, w jadalni. Znów wylądowałam nie w tej parze, co chciałam. Schlieri nerwowo rozglądał się w stronę pomieszczenia, gdzie znajdowała się pozostała dwójka. Na chwilę zniknęli za ścianą, a on to chytrze wykorzystał. Stanął za mną, objął mnie w pasie i wyszeptał do ucha:
- Pięknie dziś wyglądasz. Mam nadzieję, że zapiekanka będzie ci smakować. Pamiętaj, ja nigdy nie odpuszczę. Prędzej, czy później wygram.
Puścił mnie, zostawiając w osłupieniu. Wygra, tylko co? Czy to wszystko musi być takie skomplikowane? Chłopaki nałożyli obiad, tak więc zaczęliśmy delektować się smakiem.
- Gregor, ja nie wiedziałem, że ty tak dobrze gotujesz. – rzekł Thomas, prawie z pełną buzią.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. – puścił mi oczko.
Po zjedzonym posiłku, posprzątaliśmy.
Teraz przyszedł czas, na to by Sebastian pokazał nam niespodziankę. Szliśmy za nim na górę, aż doszliśmy do pokoju. Wchodząc tam nie wierzyłam, w to co widzę. Na środku stał symulator bolidu, identyczny jaki ma Seb.
- Nie pochwaliłeś się kumplowi? Jak mogłeś?
- Jakoś zapomniałem Greg.
- Zapomniałeś? Przecież wiesz, że uwielbiam takie rzeczy.
Jedno, po drugim zaczęliśmy grać. O dziwo mi udało się wykręcić najlepszy czas okrążenia. Morgi i Schlieri nie mogli tego wytrzymać, więc postanowili być szybsi. Ja udałam się na balkon. Oparłam ręce na barierce i podziwiałam wspaniałe widoki gór.
- Pięknie tu. – powiedział Sebek, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Można uciec od wszystkich problemów, chociaż na chwilę. Zazdroszczę ci. Innsbruck jest fantastyczny, ale takiego widoku niestety nie mam.
- To jeśli będziesz kiedyś potrzebować odpoczynku, to zapraszam.
- Dziękuję, ale nie będę cię zadręczać swoją obecnością. I tak się bardzo cieszę, spełniłam jedno ze swoich marzeń.
- Przestań, nie będziesz mnie zadręczać. Jak będę ci potrzebny dzwoń. Jakie to było marzenie?
- Poznać ciebie. Wiesz, jesteś moim idolem.
- Naprawdę?
- Tak, jesteś niesamowity.
- Oj tam. Jestem normalnym człowiekiem. Co robisz 24 sierpnia?
- Właściwie to nic. Fakt, że 22 i 23 są zawody w Japonii, ale my tam nie jedziemy. Za duża zmiana. Od piątku mam wolne. Dlaczego pytasz?
- No to w piątek się szykuj. Przyjadę po ciebie i jedziemy na GP Belgii. Byłem nieraz w Innsbrucku, więc się nie zgubię. Napisz mi SMS z adresem.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.
Mocno go przytuliłam. Kolejne moje marzenie się spełnia.
- Jaki entuzjazm. Tylko wiesz, jest jeden problem.
- Jaki?
- Będziesz musiała spać ze mną w pokoju. Nie martw się będą dwa podwójne łóżka. Zawsze mam takie luksusy.
- To nie kłopot. Ostatnio spałam z Gregorem w jednym  łóżku.
Nagle usłyszeliśmy głośne: Jeeeest!!
- Co tak krzyczysz? – zapytałam Grega.
- Pobiłem twój rekord! Jestem mistrzem. – spojrzałam na ekran i zaczęłam się śmiać.
- Owszem byłeś szybszy, ale od Thomasa.
- Ale jak to?
- Popatrz. – wskazałam mu ręką na ekran.
Wszyscy się śmialiśmy. Czas mijał tak szybko, że nim się obejrzeliśmy musieliśmy wracać. Czekała nas długa podróż. Schlieri również się zbierał. Pożegnaliśmy się wszyscy, podziękowaliśmy Sebastianowi za gościnę, po czym ruszyliśmy. Tym razem nie śpiewaliśmy, Morgi chciał rozmawiać.
- I jak ci się podobało.
- Było super. Jeszcze raz ci dziękuję. – cmoknęłam go w policzek. Usłyszeliśmy klakson.
- To pewnie Gregor. Jedzie tuż za nami.
- Już myślałam, że to twoja fanka.
- No to teraz musisz koniecznie wpaść do mnie. Pokażę ci swój dom.
- Jeśli chcesz, to się nie obrażę.
- To kiedy? Za tydzień są zawody, ale za dwa tygodnie jestem cały twój.
- Ale, ja nie mam wtedy czasu. – wyraźnie posmutniał.
- A co robisz?
- Sebastian zabiera mnie na GP Belgii.
- Dzisiaj cię zaprosił?
- Tak, ale Thomas do ciebie mogę wpaść, za tydzień w sobotę, jeśli chcesz. Zawody są tylko w piątek.
- Nie ma sprawy. – smutek przerodził się w uśmiech, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki.
Dojechaliśmy na miejsce. Podziękowałam Morgiemu za wspaniały dzień i weszłam do bloku. Zajmując się wieczornymi czynnościami myślałam głównie o słowach Gregora:  „Nigdy nie odpuszczę.” Byłam wykończona. Oglądnęłam jeszcze jakiś serial w telewizji, nastawiłam budzik na jutro i zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------
Hej, dziś siódemka. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Oczekiwany pobyt Jess w Szwajcarii. Czekam na opinie. Trzymajcie się!! Buziaki i pozdrawiam <33

18 komentarzy:

  1. A ja już myślałam, że początek to rzeczywistość. Piękny rozdział. Sebek zarywa uu. Czekam na next. Pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodziło, żeby Was wkręcić. Dziękuję i pozdrawiam ;**

      Usuń
  2. Super rozdział. Najlepszy jest Seb :) Pozdrawiam, miłego dnia :) /Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle nas wystraszyłaś początkiem... dobrze, że to był tylko zły sen :)
    Molly: Jestem w siódmym niebie :D Sebuś zarywaj!! Jess już jest twoja, ja to czuję!! Team Vettel !
    Rozdział jest przecudny! Cóż jeszcze możemy Ci napisać? Pisz dalej i dodawaj jak najszybciej kolejne rozdziały :*
    Całusy, Milka i Molly :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Molly zobaczysz w następnych co będzie wyprawiał Sebastian :D
      Dziękuję ;**
      No jesteście Kochane <3
      Buziaczki <33

      Usuń
    2. Będzie gorąco? Mhmmm
      Czy ty też to czujesz? Jeszcze 10 dni i znów będziemy mogły rozkoszować się rykiem silników w sesjach kwalifikacyjnych :) Myślałam, że nie przeżyję tej przerwy od Formuły, a jednak dałam radę ;)
      PS. Dzisiaj napisałam prolog opowiadania, w którym głównym bohaterem będzie Seb. Nie wiem jeszcze w jakim kierunku to pójdzie i czy pojawi się w internecie, ale jeśli tak to mam nadzieję, że będziesz moją pierwszą czytelniczką?
      Całusy, Molly :**

      Usuń
    3. Jejku no dokładnie! Jak można robić takie przerwy nam, kibicom? Te emocje przez kilkadziesiąt okrążeń. Mam nadzieję, że Sebek da radę w końcówce i wygra kilka wyścigów. Ja w ogóle wczoraj przeżyłam cudowny dzień. Dostałam list od Red Bull Racing ;) Super, że planujesz taki blog, ja właśnie czytam 3 opowiadania z Sebastianem w roli głównej. Są cudowne. Z przyjemnością będę twoją pierwszą czytelniczką ;)
      Buziaki ;**

      Usuń
  4. O kurcze, myślałam, że to na początku to była prawda :o Ale by było... Gregor widzę zawzięty jest, ciekawe, co z tego będzie ;) I Seb jaki miły :3 Świetny rozdział <3
    Całuski :*
    PS http://to-chyba-przeznaczenie.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xvii.html nowy rozdział u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział. Gregor jest zawzięty, Morgi zazdrosny, a Seb się kręci. Czekam na next. Buziaki :))/ Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Jesteś świetna! Masz talent. Czekam na następny i pozderki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Nie wiem, czy mam talent...
      Buziaki ;*

      Usuń
  7. Ależ się rozmarzyłam , nawet nie masz pojęcia kochana.
    A tu wszystko prysło jak bańka mydlana:D
    Cieszę się , że do Ciebie trafiłam , bo niezmiernie miło czytać opowiadanie w którym jest świetna fabuła a jeszcze lepsi bohaterowie:D
    Austriacy i Team Vettel!♥
    Zakochana!
    Będę i czekam na kolejne!
    ---
    A jeżeli miałabyś ochotę to zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ będzie Nam bardzo milo jak wpadniesz i pozostawisz po sobie ślad.
    Ann,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Oczywiście, zapraszam na kolejne rozdziały ;)
      Zawsze czytam Waszego bloga, od dziś będę zostawiała komentarze ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Też myślałam, że początek to tak na prawdę, a to sen :) Gregor nie odpuści hmmm może niech najpierw przestanie być chamski? Sebastian następny? :P
    Lili

    OdpowiedzUsuń