piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział II



Z tego względu, że zbiórka była o 13, budzik nastawiłam na 8. Jestem totalnym śpiochem. Lubię pospać do godziny 10, bądź 11, więc 8 to dla mnie udręka. Słysząc tylko dźwięk alarmu zarwałam się, ale oczywiście musiałam poleniuchować jeszcze piętnaście minut. Po upływie czasu wstałam i poszłam wziąć poranny prysznic. Uwielbiałam letnią wodę, która spływała po moim ciele. Ubrałam się w luźną szarą bluzkę oraz czarne spodenki. Weszłam do kuchni, wyjęłam z lodówki masło, szynkę i zrobiłam sobie kanapeczki. Po pysznym śniadaniu uczesałam moje długie, ciemne włosy. Nie było to wcale łatwe, nie lubiłam tego robić, ale też nie wyobrażałam sobie, by były one krótkie. Dopakowałam ostatnie rzeczy. Spojrzałam na zegarek. Zostało mi 3 godziny. Włączyłam telewizor. Tak wciągnął mnie jeden film, że kompletnie straciłam poczucie czasu.
- Już 12.30! – wykrzyczałam.
Szybko włożyłam swoje czarne Nike, wzięłam walizkę i wyszłam. Już z daleka powitała mnie cała uśmiechnięta ekipa, no może prócz jednej osoby, która stała nadąsana. Czemu mnie to nie dziwi? pomyślałam.
- Nie spóźniłaś się śpiochu! – Kamil podszedł do mnie uśmiechnięty i przytulił mnie.
- No widzisz. Umiem być punktualna. – specjalnie podkreśliłam ostatnie zdanie.
- Daj walizkę i chodź.
Podróż mijała zaskakująco szybko. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy.
- A słyszeliście, że Piotrek miał naszykować dwie skrzynki piwa! – wypalił nagle Janek.
- Ty po sześciu majaczysz od rzeczy. – powiedział Dawid, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Dojechaliśmy do hotelu. Zameldowaliśmy się w recepcji, otrzymaliśmy klucze i rozeszliśmy do swoich pokoi. Miałam numer 269. Wjechałam na trzecie piętro, a następnie przyłożyłam swoją kartę. Już miałam zamykać drzwi, gdy ktoś zatrzymał je nogą.
- Przepraszam, mogę ci zająć moment? – zapytał Maciek.
- Jeśli musisz.
- Tak, chciałem cię przeprosić za to zachowanie w bibliotece i ogólnie za wszystkie nieprzyjemności.
- Ok, przeprosiny przyjęte, a teraz pozwolisz, że wejdę do swojego pokoju i się rozpakuję.
- Oczywiście, to pa. – powiedział. Miał zamiar już odejść.
- Maciek, proszę nie traktuj mnie jak intruza. – wypaliłam nagle.
Na jego twarzy malowało się zdziwienie oraz smutek.
- W życiu nawet tak o tobie nie pomyślałem. Jesteś dużo więcej warta. – poszedł, a ja zamknęłam drzwi.
Zamurowało mnie. Szczególnie to ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Zamyślona zaczęłam się wypakowywać. Potem wpadła do mnie Ewa z Kamilem, pogadaliśmy, opowiedziałam im o zaistniałej sytuacji. Kamil stwierdził, że Maciek być może coś do mnie czuje, na te słowa prychnęłam.
- Kamilek, przecież to śmieszne!
- Nie bądź tego taka pewna.
- Mój mąż wie co mówi. – dodała Ewka.
Posiedzieli w sumie z dwie godziny. Następnie zajęłam się wieczornymi czynnościami. Tak, znów pojawił mi się mętlik w głowie. Owszem Maciek był przystojny, miał czarujące oczy, ale co z tego? Nic do niego nie czułam, byłam tego pewna. Ja nawet go dobrze nie znałam. Dlaczego? Pewnie dlatego, że kiedy pojawiałam się w jego zasięgu uciekał. I te słowa Kamila, co one miały znaczyć? Niedługo miałam się o tym przekonać…..


W czwartek  miały się odbyć treningi i kwalifikacje do sobotniego konkursu indywidualnego. Praktycznie od rana stałam pod skocznią lub przebywałam w domku Polaków. Tym razem to ja omijałam Maćka. Nie miałam ochoty na więcej wrażeń. Zauważyłam sporo zagranicznych skoczków. Dziewczyny piszczały na widok, m.in. Andreasa Wellingera, czy Gregora Schlierenzauera. Jeśli mówimy o tym drugim to muszę przyznać, iż to przystojniaczek. Akurat stałam obok ekipy Austriaków, kiedy ujrzałam jego. Thomasa Morgensterna. Wokół siebie miał dużo fanek, które nie dawały mu spokoju. Chciały zdjęcia, autografy. Widać, że chłopak tylko szukał ucieczki. Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Miał boskie oczy. Biła z nich radość. Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego, a on o dziwo również  pokazał swoje białe ząbki.  I stało się, podszedł do mnie.
- Przepraszam, możesz mi pomóc? – szepnął mi na ucho po angielsku.
- Powiedzmy, że mogę. – odrzekałam, ale już po niemiecku.
- Nic nie mów, udawaj moją dziewczynę.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Thomas wziął mnie na ręce, wytłumaczył innym, że musi pomóc swojej dziewczynie, bo się źle poczuła i zaprowadził do domku Austriaków. Czy byłam w szoku? Nie, ja byłam w mega szoku. Na szczęście pomieszczenie okazało się puste. Chłopaki trenowali na zewnątrz. Byliśmy tylko we dwoje.
- Dziękuję za pomoc. – uśmiechnął się.
- Nie ma za co.
- Tak w ogóle jestem Thomas.
- Jess.
- Piękne imię.
- Dzięki. Możesz mi wytłumaczył tą akcję?
- Musiałem się jakoś stamtąd wydostać. Ten plan jako pierwszy wpadł mi do głowy. Nic wielkiego. – wzruszył ramionami, jakby to było na porządku dziennym.
- Cała wasza ekipa jest tak świrnięta jak ty?
- No pewnie! Może oprócz Gregora. Wiesz niedawno zerwał z dziewczyną i chodzi nadąsany.
- Rozumiem.
- No, więc w miarę zadośćuczynienia możesz sobie zrobić ze mną zdjęcie?
- Ale ja nie powiedziałam, że chcę.
- To może autograf?
- Nic od ciebie nie chcę. Zrozumiesz to?
- Imponujesz dziewczyno.
- Co?
- No imponujesz.
- To zrozumiałam, ale dlaczego?
- Jesteś inna. Nie piszczysz, nie rzucasz się na szyję, praktycznie nic nie wymagasz.
- No tak, bo ty pewnie chciałbyś żeby teraz koło ciebie stała jakaś napalona fanka i może cię pocałowała. Wam chyba wszystkim poprzewracało się w głowach. Myślicie tylko o sobie!
- To nie tak, przepraszam. Nie chciałem cię urazić.
- Spokojnie, to ja nie potrzebnie się unoszę.
- Jess, jesteś Polką?
- Tak, dlaczego pytasz?
- Mówisz bardzo dobrze po niemiecku.
- Skończyłam kurs.
- A czym się zajmujesz?
- Jestem po studiach. Byłam na praktykach, jako fizjoterapeutka.  Obecnie szukam jakiejś ciekawej oferty pracy.
- A nie chciałabyś może przenieść się na trochę do Austrii?
- Marzę o tym. Zaraz, co masz na myśli?
- Nasza fizjoterapeutka odeszła i trener poszukuje zastępczyni.
- Mówisz poważnie?
- Tak, chcesz to mogę Cię zaprowadzić.
- Z chęcią. Thomas, po co mi o tym mówisz?
- Lubię pomagać, a tak szczerze to chciałbym być bliżej ciebie. – po tych słowach pocałował mnie w policzek i pociągnął za sobą.
Rozmowa z trenerem była o dziwo zaskakująca. Przyjął mnie na okres próbny. Na następnym spotkaniu miałam donieść mu potrzebne papiery. Załatwił mi mieszkanie w Innsbrucku, po starej pracownicy.
- I jak? – spytał Thomas, który czekał za drzwiami.
- Wygląda na to, że w najbliższym czasie trochę Cię pomęczę.
- To wspaniale. – przytulił mnie i zaczął kręcić wokół swojej osi.
- Thomas, dziękuję. – powiedziałam, kiedy już mnie postawił.
W jego ramionach czułam się……. dziwnie. Moje serce śmiesznie kołatało. Nagle rozległ się huk zamykanych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam jego. Oznakę chodzącej perfekcji. Gregora.
--------------------------------------------------------------
Trochę długi ;) Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć i nie jest to jakaś tragedia. Ten pomysł powoli się rozwija. Czekam na komentarze. Buziaki <33

15 komentarzy:

  1. Jaka tragedia??? To piękny rozdział. Nie znasz się! :3 Oooj Morgi, co on wyprawia? Buziaczki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale namieszałaś. Łojejku. Ale to jest straszny plus! Coś się dzieje, nie jest drętwo. No i zagadka dnia: co ten Gregor powie? Czekam na next. Wenyyy i pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię jak się nic nie dzieje ;) Pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Thomas lovelas? A to coś nowego :) Pomysłów widzę nie braknie ;) I tak trzymaj :D Ciekawe jak to będzie na stanowisku fizjoterapeutki w Austrii... Zobaczymy ;) Pozdrawiam :*
    PS Wpadnij do mnie na 24 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy :D Chyba sama do końca nie wiem ;) Wpadnę, wpadnę! Buziaczki <3

      Usuń
  4. Ewa <3 Kamil <3 Ale super rozdział :) "Oznaka chodzącej perfekcji." hahaha rozwaliłaś :D
    Zapraszamy też do nas na 15 rozdział na http://jestesbiciemmegoserca.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, Milka i Molly :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem :D Dziękuję ;* Wpadnę jutro :*** Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Ojej cudny rozdział. Pisz dalej! Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki Thomasowi zmienia życie :) Cieszę się. Gregor "perfekcja" no ładnie. Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zmienia, zmienia, Zobaczymy co będzie dalej :>

      Usuń
  7. Zgadzam się z innymi "Chodząca perfekcja" jest rozwalająca xD Hmm Kotek zabujany? Nie byłabym taka zdziwiona jeśli to prawda. Ja też bym chciała poudawać dziewczynę Morgensterna heh. Kto by nie chciał? Więcej takich rozdziałów :*
    Lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musiałam Was czymś rozśmieszyć :D
      No właśnie, kto by nie chciał?
      Postaram się :P

      Usuń
  8. Hej Kochana ;*
    Dopiero teraz znalazłam czas, żeby nadrabiać :) I opowiadanie naprawdę mi się podoba :) Daj mi trochę czasu, a napiszę Ci na pewno dłuższy komentarz :)
    Zapraszam na dziesiątkę na http://gon-za-marzeniami.blogspot.com :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń